wtorek, 7 lutego 2017

895. Spacerek terapeutyczny

 Zasmuciłem się odejściem mojego Tatki za Tęczowy Most. Ta wiadomość spowodowała, że moje pędzelki opadły na uszka, wąsiki powykręcały się, zaś na grzbieciku pojawił się kołtun. Kiedy pojawił się drugi pod pyszczkiem, Pańcia zaproponowała mi wychodne. Taki spacerek terapeutyczny, mający na celu poprawić mi humor. Na dźwięk szelek i smyczy, wyskoczyłem radośnie z koszyka, po czym wyszliśmy.  Przechadzaliśmy się to tu, to tam przez okrągłe 50 minut! Jak zawsze zwracałem uwagę innych Ludzi i jak zwykle musiałem wszystko sprawdzić, a było co, gdyż to nowa trasa.

Nie byłbym sobą, gdybym nie obwąchał hortensji "pompon"...😊
Na widok roślin wystawiłem ząbki!
Zobaczyłem psowate, ale nie bałem się ich!
A potem kroczyłem dalej...
Dotarłem do pewnego kamienia i przypomniał mi się mój brat Klimber i Klub Kamień ;) 
Nagle usłyszałem coś interesującego- nad moją głową leciały ptaki w kluczu, czy kluczem. Widok zachwycił Pańcię, ja zaś żałowałem, że nie mogę ich dogonić 😋 
Ptaki: Jeszcze czego Kocurze!!!:)

2 komentarze:

  1. nie ma u Was zimy? czy zdjęcia z jesieni?
    to Ursusik już pełnym sierotą został? głaski pocieszające zostawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zdjęcia z niedzieli, śnieg i mróz był, aż można było jeździć w stawie na łyżwach, a teraz już nie ma. Pewnie znowu coś przymrozi. Ursusik rzeczywiście sierotek buu :) Mufasio półsierota- o jego mamie nic nie wiem. Niestety czas leci i wszyscy się starzeją.

      Usuń