wtorek, 30 kwietnia 2019

1029. Garażowce

  Gdy po wypędzlowaniu miski i przekąszeniu smakołyków, udałem się na codzienną przerwę spankową, coś zakłóciło mój odpoczynek. 😉 Moje maine coonowe pędzelki namierzyły w oddali podejrzane, stąpające futrzaste kroki. Ich dźwięk niesłyszalny dla moich Ludzi, różnił się od takiego tradycyjnego, gdyż nie pochodził z ziemi, a z dachów garażów! Zaintrygowany przerwałem harówkę łóżeczkową i natychmiast wskoczyłem na parapet. Tam z okna ujrzałem dwie kocie kreatury: szylkretową, zwaną potocznie przez moich Ludzi Brunatniaczką oraz puchatą i kremową. Trochę jak ja. Patrzyłem na nich i nie dowierzałem. Mój niepokój usłyszała Pańcia, pytając mnie, co się stało. Gdy zobaczyła te kocioosoby, sama się zainteresowała. Nazwała ich garażowcami. Choć dzieliło nas ze 100 metrów, robiła, co mogła, żeby uwiecznić Cwaniaczków w aparacie. Nawoływała, udawała ptaki, szeleściła. Ja z kolei mało nie wybuchłem z zazdrości, gdyż tak jak owi garażowce, również chciałem być tam z nimi i stąpać sobie na wolności.
-„Gdybyś nie szedł nie wiadomo dokąd, a obiecał mi, że pochodzisz sobie tylko po garażach, pozwoliłabym Ci na taką przechadzkę. Mógłbyś na chwilę stać się kotem garażowcem, ale że kompletnie się nie słuchasz, to nie ufam Ci i dlatego jesteś zdany na szelki i smycz"- przyznała Ludziowata, widząc moje trzęsące się wąsiki.
Brunatniaczka i Puchaty Krem przyglądali nam się z odległości, aż w końcu postanowili udać się do ich wspólnego, ( tak podejrzewaliśmy), domku. 






Brunatniaczka? Puchaty Krem? A co to za imiona? Niech ten futrzasty Olbrzymo sobie uważa. Choć ja też do malutkich nie należę😉
 Hmm- właśnie! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz