środa, 20 listopada 2019

1056. Most pusty

  Dziś mija pierwsza rocznica od kiedy mój Brat Klimber zakończył ziemski etap kociożycia i przeszedł na drugą stronę Pewnego Mostu. Przez cały dzień próbowałem przywołać go i nawet wykorzystałem pędzelki do namierzenia jakiegokolwiek szelestu z jego strony. Wszystko na nic. Do Mostu nie doszedłbym sam, zbyt duża odległość jak dla mnie, co innego dla Ludzi, dla nich to kilkunastominutowy spacer do parku. Oprócz tego drzewka w ogródku przycięte, a tym samym brak jakiejkolwiek możliwości kociomunikacji. Ale co to? Usłyszałem przypadkowo ćwierkające i gruchające ptactwo, twierdzące że na Moście nikogo nie ma. Most pusty i tyle. Żadnych kocioosób z mojego kociego życia, żadnych Przodków, ani tym bardziej Klimbera! Zasmuciłem się...



Podpytałem nawet Rudego sąsiada o Most, ale cwaniaczek nic nie wiedział i nie słyszał.


Olbrzymie, może liście coś wiedzą, ja jestem zajęty kontrolowaniem i obserwacją mojego rewiru. 


   Moje rozczarowanie i nadchodząca rozpacz przemieniły się w niekończącą się radość, gdy oto podczas mojego leżakowania moim oczom ukazał się Klimber! Przesiadywał na rajskiej gałęzi rajskiego drzewa, któremu nigdy nie będzie potrzebne przycinanie. Spojrzał na mnie swymi żółtymi oczyma i pomruczał:
-Ursusiku, nie możesz mnie tak nawoływać, musisz żyć swoim ziemskim kocim życiem. Masz Twoich Ludzi i Mufasę, to dla nich bądź zawsze sobą i łobuzuj. Zawsze jestem przy Tobie, ale również i przy tęskniącymi za mną moimi Ludźmi oraz resztą mojej kociej ferajny. Ja także za Wami tęsknię, ale tu gdzie jestem, czyli w Krainie Wiecznej Szczęśliwości już dawno zapomniałem, co to ból, choroba i kłopoty w ogóle. Kiedyś się spotkamy, ale póki co rozbawiaj wszystkich domowników i napawaj się otaczającą przyrodą oraz nie zapominaj, że Twój świat to wciąż świat ziemski. Nie pędzluj tylko tyle misek, bo brzucho Ci urośnie ;)
-O mój drogi Klimberku, przepraszam, że tak egoistycznie Cię nawoływałem, zapominając że jeszcze jestem tutaj po tej innej stronie Mostu, ale to trudniejsze, niż sądziłem. My tu Cię wspomniamy i tęsknimy, a szczególnie Twoi Ludzie, którzy nazywają Cię NAJ!
-Ursusiku, łza się kręci w oku, a pędzelki więdną ze wzruszenia. Ale pamiętaj, jestem TU szczęśliwy i kiedyś się z Wami spotkam! My wszyscy, Pradziadzia, nasi Rodzice, Siostra Dusia, nawet Biała Filemoncia. Ale jeszcze nie teraz. Nie żegnam się, mruczę Ci tylko do zobaczenia.

Po tych słowach jego kocioosoba zniknęła, a ja postanowiłem jeszcze posiedzieć w koszyku i pomyśleć...😢


2 komentarze:

  1. Ursusie miałeś piękną wizję. Mnie też brakuje Klimbusia, nie mam z kim ćwiczyć zapasy czy wyścigi w pędzlowaniu misek. Smutno zrobiło się w naszej ferajnie. A do tego mamy stary PESEL i nasze zabawy są coraz bardziej spokojne. Pozdrawiam was chłopaki w imieniu całej naszej czwórki.
    Bruno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bruno, jak miło, że napisałeś :) Rzeczywiście brak Klimbera bardzo doskwiera, a Wam to w szczególności. U nas też pojedynki kociarate już nie takie, jak za młodu, mimo że codziennie coś tam pobrykamy i połubuzujemy. Wy też trochę łobuzujcie, jak prosił Klimber :) Małe pędzlowanie misek wskazane...pozdrawiamy

      Usuń