poniedziałek, 21 sierpnia 2023

1334. Duży przegląd

 Przez ostatnie astronomiczne kocie odkrycia, dostępne tylko dla kocich oczu, które zaprezentowała mi dawna Sąsiadka Luna, nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Trudno mi było skupić się na drzemce, a nawet pędzlowaniu miski! Sam fakt, że Luna tak długo skrywała tajemnicę, iż ona to Księżyc, dosłownie, a nie w przenośni, sprawiła, że nocami stałem pod płotem i wpatrywałem się w niebo. Zarówno na Ursusa Majora, jak i w tego naturalnego satelitę Ziemi. Gdy usłyszałem o Drodze Mlecznej, moje myśli przywiodły pełne miski mleczka dla kotów, którym codziennie obaj z Mufasą się delektujemy. Dotarło do mnie, że koci i ten człowieczy wszechświat to niewyobrażalna sprawa, tak odległa ode mnie i trudna do ogarnięcia. Mnogość gwiazd, galaktyk i innych zjawisk astronomicznych przerosły mój Ursusikowy umysł i… pędzelki. Przerosły także moją czujność, gdyż natychmiast ściągnięto mnie na ziemię. I to w z prędkością światła. Zostałem umieszczony w bestii, czyli w czarnym  i dużym transporterku, dostosowanym do moich gabarytów, w którym Ludzie zawieźli mnie do Pana Weterynarza. Pojechałem na czczo i do tego niezadowolny. Nie wolno mi było skosztować choćby kęsa, tak nakazał mój zwierzęcy lekarz. Udałem się na zabieg, który Pańcia nazwała dużym przeglądem. Musiałem zapaść w sen, a gdy to się już stało, Pan Weterynarz zrobił mi usg i sprawdził moje serce i inne narządy. Okazało się, że poza jakimś małym zapaleniem w wątrobie, wszystko było w porządku. Krew także. Dostałem tabletki, które muszę zażywać do końca życia. Hmm, takie na wątrobę, po których wzmaga się mój apetyt. Ale do końca życia? Jak to dziwnie zabrzmiało. Po powrocie z lecznicy, z której odebrał mnie Pańcio, natychmiast zażądałem napełnienia miski, gdyż po  tylu godzinach pozostania bez jedzonka, burczało mi w brzuchu. Pomimo wieku, pokazałem też siłę kociofizyczną. Prędko się zregenerowałem i jeszcze tego samego letniego dnia wraz Pańcią, udałem się w nagrodę do Krainy Garaży. A tam napotkałem na niejakiego ślaza piżmowego. Najprawdopodniej. Cwaniaczek panoszył się na mój widok, ale pohamowałem jego  zapędy. Poskromiony- poddał się.



-Dobre sobie! Kocisko jeszcze nie zeszło na ziemię 

😀🤣

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz