niedziela, 10 września 2023

1337. Płaczka

 Pańcia dzięki mojej kocioosobie nabyła nową umiejetność. Zapoczątkował ją czas, gdy kilka lat temu zaginąłem na dziewięć dni. Uruchomione wówczas emocje na zawsze pozostawiły w Pańci trwały ślad. Mimo że przez dłuższą chwilę potrafiła je ukryć i odsunąć, to i tak ta zdolność stopniowo wzrastała Nieświadomie. Predyspozycja nazwana przeze mnie płaczem na zawołanie, którą wielu aktorów prawdopodobnie musi opanować, czy przyswoić, by wykorzystywać to w teatrze, czy podczas innych przedstawień, Pańcia „dostała” wręcz za darmo. Stała się aktualnie niezawodową płaczką. To dość dziwna cecha, o którą Ludziowata nigdy by się nie podejrzewała. Na myśl o moim odejściu, które w końcu przecież nadejdzie, nauczyła się w kilka sekund doprowadzić siebie do płaczu. Nie beczenia, czy głośnego wycia, ale dyskretnego pochlipywania. Wystarczy, że na mnie spojrzy, jak powoli stąpam po schodkach, jak lekko kuleję, jak kolor moich oczu z szafirowego przybrał barwę zgniłej zieleni, a nawet gdy to pisze, już łzy ustawiają się w kolejce, aby kapnąć na jej policzki. 




Pańciu spokojnie! Jeszcze żyję, a żyję dzięki Waszej Ludziastej opiece. Inaczej już dawno by mnie nie było. 

🥺

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz