poniedziałek, 23 października 2023

1343. Mufasa ponownie w lecznicy

 W październiku nie tylko ja niespodziewanie musiałem udać się do lecznicy weterynaryjnej. Ta niedogodność spotkała również Niebieściucha! Kilka dni po moim zabiegu Król Mufasa Stary doświadczył czegoś, czego jeszcze nigdy nie zaznał  Stracił chwilowo orientację w terenie, nie wiedział, gdzie jest i do tego przestał widzieć. Chodził po pokoju, uderzając głową o takie przeszkody jak kanapa, czy krzesło. Nie potrafił trafić do miski, a żałośnie wydobywający się jęk z jego pyszczka, wskazywał na strach, z jakim Mufi wtedy się zmagał. Nic nie mógł znaleźć i chodząc wte i wewte sprawiał wrażenie, jakby uczył się pomieszczenia na nowo. Stracił na jakiś czas wzrok, pełne źrenice wypełnione czarną barwą nie reagowały na światło. Dopiero potem za jakiś czas wszystko wróci do normy. Przerażeni Ludzie podejrzewali najgorsze. Dreszcz przeszywający ciało płaczącej od pierwszej sekundy Pańci, podniósł na tyle poziom stresu w jej organizmie, że aż odezwał się jej zegarek, gromadzący jej dane zdrowotne z komunikatem, aby odpoczęła. Z kolei jej łzy to chyba przeszły w chmury, z których potem bez przerwy padał deszcz. Pańcio może nie płakał, ale na tyle to wszystko przeżył, że jego waga w ciągu doby spadła o 1 kg. O ile Pańcia nie dała rady i przysnęła, o tyle Ludziowaty czuwał przy Mufasie całą noc, by potem z rana podjechać do lecznicy i umówić Ruska na jak najszybszą wizytę. Po kilku godzinach we troje pojechali, mając w tyle głowy, że może to być ostatnia podróż Niebieściucha do gabinetu weterynaryjnego. Na miejscu przyjęła ich- mająca tamtego dnia dyżur, Pani Weterynarz, m.in od gryzoni. Moja ulubiona! Jej cudowne dłonie, którymi badała niejednego chomika, czy świnkę morską, a może i szczurka, dotknęły futrzastej kocioosoby Mufasy. ( Aż mi z wrażenia na grzbieciku zakręciły się loczki:)). Po wywiadzie z naszymi Ludźmi, sprawdzeniu stanu jego zdrowia, a także reakcji źrenic na światło, ustaliła, że nasz Domowy Król doświadczył ataku epilepsji, czy kociej padaczki. Pani Weterynarz wytłumaczyła naszym Człowiekowatym co i jak, poinformowała, co robić, przekazała, żeby w razie kolejnego ataku otoczyć Mufasę opieką i zapewnić mu bezpieczeństwo, aby np. nie spadł ze schodów. Przy okazji okazało się, iż sama jest właścicielką rosyjskiego niebieskiego, młodszego o 2 lata od Niebieściucha i że będzie teraz wiedziała, czego się spodziewać, gdyby jej domowy Rusek doświadczył ataku padaczki. Aktualnie Mufasio odpoczywa, a ja nie mogę się nadziwić, jak to się stało, że moja ulubiona Pani Weterynarz nie wybrała dla siebie kotowatego rasy Maine Coon.





-Dziadzio ze mnie, a pomyśleć, że jeszcze rok temu biegałem po schodkach i zachęcałem Ludzi do zabawy w berka. A teraz? Kocyki, podusie, odpoczynek i życie w zwolnionym tempie. I jeszcze ten atak kociej epilepsji. 





-Spokojnie, ja Olbrzymo czuwam! 

🤔

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz