wtorek, 11 marca 2008

64. Mimi wybranką serca Mufasy?


  Na dwadzieścia sześć mieszkań, jakie przynależą do naszego segmentu i jednej tzw. klatki schodowej mieszka siedem kotów, jeden pies, dwie papużki i rybka. Co do dwóch ostatnich zwierzątek, moja Pani zastrzegła sobie prawo do pomyłki.
-Psa i kota łatwo można zauważyć, np. na spacerku z właścicielami czy na parapecie okna, a rybek, papużek i innych mniejszych stworzonek nie da rady- powiedziała. W przeciwnym razie musiałaby zajrzeć każdemu do domku, żeby je policzyć, a tego jak wiecie, nie można zrobić ot tak sobie;)
    Koci sąsiedzi,bo na nich dziś chciałbym skupić się najbardziej, a na jednej szczególnie, należą jak widać, do najliczniejszej grupy wśród całego zwierzyńca naszej klatki. Na marginesie dodam jeszcze, że  kilka mruczących futrzaków musiało się wyprowadzić, ponieważ ich właściciele zmienili mieszkania na inne. O tych przeprowadzkowych kotach postaram się wspomnieć kiedy indziej.
   Pisałem wielokrotnie o moich ulubionych spacerkach z naszą Panią czy Panem. Wtedy też zdarza się, że sąsiedzi widzą nas chodzących zza swoich okien. Normalnie nie interesują się, kiedy na przechadzkę wychodzą tylko nasi Ludzie. Dopiero wtedy uwaga ich zostaje przyciągnięta, kiedy ja Ursus Wielki Olbrzym I wyruszam na podboje naszego Szlaku Fildegardy. A skoro zauważają mnie to i zauważają moich Opiekunów. A jeśli chcą mnie poznać, to muszą skierować się najpierw do naszych Państwa. I tak rozpoczynają się rozmowy na mój i Mufasy temat. Na tak małą ilość mieszkań - siedem kotów- to sporo nawet, przynajmniej tak uważa moja Pani. Stąd też sąsiedzcy miłośnicy kotów chętnie prowadzą dysputy na temat mruczących futrzaków w ogóle.
   Jedną z taki miłych sąsiadek jest pewna Pani, której imienia nie za bardzo pamiętam. Nazywam ją Panią Mimi. Ale nie dlatego, że to jej imię, tylko przez to, że jej Kotka tak właśnie się nazywa.
Drobna, spokojna, bojąca się wszystkiego Kicia powitała nas z lekkim zamieszaniem. Przedstawiam Wam jej zdjęcie;

)
(Jestem Mimi, mam 4 lata, mieszkam nieopodal Mufasy i Ursusa)

Jej Pani i Pan do niedawna posiadali też króliczka, ale niestety, zwierzak wyjechał gdzieś na wieś, gdzie ma się dobrze..eee;( 
    Jednak kiedy zobaczyłem, jak zza nóg tej Pani wychodzi nasza nowa kocia koleżanka, postanowiłem nie rozmyślać już o skikającym futrzaku w klatce, a raczej spróbować zbliżyć się do Panny Mimi. Nie było sensu przysłuchiwać się ludzkim rozmowom, dlatego też rozpocząłem podchody w jej kierunku. Zachowywałem się dość natarczywie, jak później podsumowała moja Pani, a urocza Czarno-Biała Kicia nie odzajemniała moich zalotów;) Cóż- zapewne byłem dla niej za młody lub za duży...innych wad nie przyjmuję do wiadomości;) 
   Rozmowa naszych Właścicieli z Panią Mimi ciągnęła się w najlepsze na terenie tarasiku naszych sąsiadów. Drzwi do ich mieszkania były otwarte. Stamtąd już tylko kilka kroczków dzieliło mnie, aby wejść do domku, w którym na co dzień żyła sobie Biało-Czarna Dama. I tak zrobiłem- bez pozwolenia wpakowałem się moim ogromnym ciałem do pokoju, gdzie stało podobne do naszego, przepiękne posłanko, czyli ogromne ludzkie łóżko. Zacząłem obwąchiwać każdy przedmiot na mojej drodze, a Mimi schowała się przede mną. 
Wtedy moja Pani zorientowała się, że wślizgnąłem się niepostrzeżenie do domku naszych sąsiadów i natychmiast za pomocą smyczy przyciągnęła mnie do siebie. Właścicielka Mimi wcale się nie zdenerwowała moimi odwiedzinami i z uśmiechem na twarzy, pozwoliła mi na kontynuowanie zwiedzania pokoju. 

   Mimi siedziała skulona pod łóżkiem, a ja w tym czasie rozgościłem się jakbym był u siebie;) Kicia obserwowała mnie uważnie, co mnie tylko zachęcało do zabawy z nią. Mufasa w tym czasie kręcił się w pobliżu domku tamtej Pani, choć miał ochotę na małe odwiedzinki to wolał patrzeć zza krzaczka. Ja tam nikogo nie pytałem o zaproszenie, po prostu sobie wszedłem i już...;) A Niebieściuch mnie rozśmieszał tym swoim czajeniem się pod okienkiem Panny Mimi.   
   Moje zaloty nie przyniosły żadnego efektu, a cierpliowść Biało-Czarnej Panny w końcu się skończyła. Zobaczcie, jak z potulnej Kicii wyszła prawdziwa natura;)

Mimo że nadal boi się z nami pobawić, to i tak stała się bardziej otwarta. Co więcej ze mną nie utrzymuje za dobrych stosunków, a z Ruskiem wręcz przeciwnie. Mufasa, któregoś dnia postanowił odwiedzić Mimi, gdyż podczas spacerku zauważył otwarte drzwi w jej domku.
Chyba się w niej zakochał, bo potrafi siedzieć pod jej oknem i czekać na nią....
A jej to chyba schlebia...Jak to tak? Mnie odrzuciła, a tę małą, chudą i niebieską kreaturę zaakceptowała. Serce jak widać nie sługa. Filemoncia również nie jest mną zainteresowana, może przez mój młody wiek...? Mam nadzieję, że tylko dlatego;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz