czwartek, 16 września 2010

352. Wierszyk "Maine coonowe Kołtuny"


   Drodzy Czytelnicy, podejrzewamy, że to nasza Pańcia wkrada się do bloga i zostawia po sobie ślady w postaci wierszyków. W związku z tym zakodowałem wszystkie wpisy z kociostudiami, Piwnicą pod Kocurrami i Klubem Szafa tak, aby przypadkiem czegoś nie przeczytała. luzak Tak więc się dzieje...

http://pu.i.wp.pl/k,MzcxMDM4MDksODA2ODUx,f,Image1-2uit.jpg

Maine coonowe Kołtuny

Bywają takie maine coony,
którym nieobce są kołtuny.
Tworzą się stale na łapkach i grzbieciku
potem osiadają na dywaniku,
w ogrodzie na trawniku,
na pańciowym notesiku,
i są sprawcą domowego mętliku. 
Grube, nierozczesywalne, brzydkie
tempo ich powstawania jest dość szybkie,
A mnie przyznaję, już nerwy puszczają,
bo nie dość, że kotu bardzo dokuczają
 to jego piękno zakłócają,
na zdrowym futerku bałaganią
 i  na szkody jego wyglądu wciąż czyhają.
Ja, pomimo że się staram, wyczesuję, dbam, doglądam 
za nic moje trudy kołtuny mają
a ja współpracy od nich żądam!
Czuję się wtedy taka bezradna,
kiedy kocia sierść taka nieładna,
bo cóż zrobić? 
kiedy na nowo objętość swą podwajają, 
ledwo znikną, a już następne wyrastają!

Kiedy widzę kolejnego kłaka
wzbiera we mnie złość taka,
że opisać jej się nie da.
Lecz przyznaję uroczyście
znam ja takiego kota osobiście,
co kołtuni się i kłaczy
i choć żaden środek wyrzucić ich nie uraczy
powiadam: żaden kłąb mnie nie przestraszy!

 hehe 
Kot_Ursus
19 łapek (comments)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz