niedziela, 12 sierpnia 2012

486. Pan Łapka

Tydzień temu wybrałem się do weterynarza. Pojechałem tam w transporterku rowerem, który prowadził mój Pańcio. Podobnie jak z Mufasą kiedyś. Jedyną różnicą w podróżowaniu Ruska i moim było to, że ja zachowywałem się grzecznie oraz ciekawiło mnie to, co widziałem zza kratki mojego kociego pudełka do przewozu. Ani razu nie marudziłem, nie okazywałem, że mi źle i się boję. Przeciwnie, bardzo intrygował mnie świat i chciałem zobaczyć więcej. Ludzie pochwalili mnie i nawet zaczęli się zastanawiać, czy nie urządzać mi wycieczek do parku od czasu do czasu. Pańcia nazwała mnie Kotem Podróżnikiem, co bardzo mnie ucieszyło. A u weterynarza zostałem zaszczepiony, zważony (równe 8 kg.), obejrzany, osłuchany i  do tego pani wet. zachwycała się moją kocioosobą, m.in porównując mnie do psa! Kociompromitacja. Co więcej, okazało się, że posiadam dodatkowy kieł lub siekacz, w zależności kto, jak to nazwie. Hmm,  to jakaś zagadka, prawdopodobnie z czasów mlecznych zębów, kiedy albo jeden wyrósł obok drugiego lub miał problem z odpowiednim wyrzynaniem. Nic mi nie dolega, choć moi Ludzie naśmiechują się ze mnie mówiąc, że jestem posiadaczem super kła!!!


Emocje w gabinecie weterynaryjnym podniosła obecność nieznanego mi Kotowatego. Okazał się nim pewien tajemniczy czarno-biały jegomość, zamieszkujący przychodnię. Dziwnie przypomniał mi kogoś, tzn. Lunę. Zły człowiek bardzo go skrzywdził, stracił łapkę, a ci lekarze zwierzęcy uratowali go i przygarnęli. Nasza Pańcia nazwała go sobie  w duchu Panem Łapką. Pan Łapka przyglądał się mojej wizycie, ale nie syczeliśmy ani nie warczeliśmy na siebie. Nawet z Mufasą nie doszło do zgrzytów, to chyba dlatego, że szkoda nam go było i wyczuliśmy, że los go nie oszczędzał. Postanowiliśmy uwiecznić jego kocioosobę w telefonie na pamiątkę.


To prawda, nie mam łapki, konkretnie przedniej lewej , ale jej brak nie przeszkadza mi już tak w życiu, jak dawniej. Szczęśliwie zamieszkałem w miłym miejscu i stanowię maskotkę lecznicy dla zwierząt. Dostałem posłanko, miskę i na co dzień asystuję weterynarzom i pomagam innym chorym zwierzakom moją obecnością. Czuję się ważny i potrzebny.


10 komentarzy:

  1. Ursus Podróżnik, brawo :) a Miluś całą drogę do lecznicy i z powrotem płakał wniebogłosy ;) p.s. czy mi się wydaję, czy zdjęcie Pana Łapki miało być?

    OdpowiedzUsuń
  2. już uzupełniłam, bo jakoś się nie chciało to zdjęcie opublikować. A MIluś to jak nasz Mufasa, tak samo płakał i trzeba było szybko wracać ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. oo, bardzo podobnego mój bratanek zgarnął z jezdni, dobrze, że zdążył wyhamować! tylko to maluch straszny, ze 3 tyg miał i do dziś, choć już miesiąc starszy to lubi być karmiony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To by oznaczało, że przygarnął kotka? :) super.

      Usuń
  4. Ursus, brawo dla Ciebie i medal za odwagę. Ja podobnie jak Mufasa drę się wniebogłosy, jak jadę z Pańcia autem i bardzo nie lubie Pana Weterynarza i go gryzę, ale on sie mnie nie boi i obcina mi pazury. Pańci nie pozwalam, a tu takie coś, ktos smie mi je obcinać :)Piękny pan Łapka i nie boi sie tam mieszkać, gdzie ja nie lubie byc nawet 5 min. , Ale dobrze, ze ma dobry dom. Rudy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki nietypowy ten jego dom, ale dla nas kotow nie ma znaczenia, gdzie byle z kim :)) Łapicure jakoś znoszę, Mufasa tez, dlatego tez nasi ludzie nam przycinają pazurki, co prawda gabinet weterynaryjny to nic fajnego, ale jakoś da sie wytrzymać ten raz w roku :)) Rudi pamiętaj, że tylko raz w roku i juz, :))) Ursusso.

      Usuń
    2. Ursusso, łapicure to nie tylko raz w roku, bo moje pazurki trzeba częściej przycinać. Wczoraj, jak wygodnie sobie spałem u Pańci, chciała mi je obciąć przez sen, ale ja nawet jak spie jestem czujny w tym temacie :)Nawet jej jednego nie pozwoliłem i tez ją zacząłem gryźć, jak pana weta. Teraz mi wstyd :(

      Usuń
    3. Rudi, rzeczywiście dałem plamę, bo jakoś mi się ubzdurało, że raz rocznie chodzi sie, bo ja tam zwykle mam, ze jadę na szczepienia i ogólne badanie. Aż mnie mnie Mufasa tracił łapką po grzbieciku, jak mogłem sie tak pomylić.. Łapicure odbywa sie około raz w miesiącu, czasem częściej, zależy od pazurków. To musisz często bywać u weterynarza, on powinien obcinac Ci pazurki w rękawiczkach. Rudi, pomyśl, że ten człowiek chce Ci pomoc i z pewnością należy do grupy dobrych ludzi. Także pozwól mu i Twojej Pańcii też :))

      Usuń
  5. To prawda, choć teraz ma sie juz dobrze, a i widzisz, co zły człowiek może zrobić zwierzętom, a niby bardziej myślący.....ehh szkoda słów.

    OdpowiedzUsuń