wtorek, 18 września 2012

494. Mufasa- koci lekarz ;)

  
Tu Mufasa: Odezwałbym się prędzej i wypowiedział się w kwestii mojego hipotetycznego premierowania, gdyby nie to, że Pańcię dopadła gorączka, ból stawów i nawet gałek ocznych!!! Na dokładkę było jej zimno, miała dreszcze i we trzech, łącznie z Pańciem musieliśmy się nią zająć. Każdy z nas kocha ją na inny sposób, tzn. Pańcio inaczej i my inaczej i choć może od czasu do czasu się panoszy, wymądrza i marudzi, to jednak to nasza Rodzynka. 
  Trzeba było szybko działać. Jako ordynator Kociego Pogotowia Domowego w ramach pierwszego etapu leczenia, zarządziłem następujące czynności. Do Pańcia obowiązków należało podanie Pańci leków, okrycie jej kołdrami oraz dbanie, aby nie marzły jej plecy podczas snu, Olbrzym miał położyć się na jej stopy, celem ogrzania ich. Ja zaś zająłem miejsce na poduszce przy głowie naszej Właścicielki, po czym po krótkiej chwili zdecydowałem się położyć łapkę na jej czole, aby uśmierzyć ból i odmierzać temperaturę. Bardzo dawno już nie leżałem przy niej nocą, bo zazwyczaj śpię w tzw. nogach, tym razem zrobiłem wyjątek. Rozpalona i kasłająca Pańcia nie mogła zasnąć, musiałem więc czuwać i kontrolować jej stan zdrowia przez cały czas. Jako koci lekarz domowy pilnowałem, czy aby się nie odkryła i czy aby na pewno nastąpił proces pocenia. Drugi etap mojego leczenia stanowiło owinięcie się wokół jej głowy, coś na wzór aureoli u świętego, tzw. auerologia- nowość w kociomedycynie. Dzięki mojej niestandardowej formie leczenia już na drugi dzień czuła się lepiej, ale jeszcze nakazaliśmy jej pozostać w łóżku, przynajmniej na kilka godzin. Najważniejsze, że nasza Rodzynka ma się lepiej, a my za to teraz musimy odespać tę chorobę, a raczej odharować....




😁

4 komentarze:

  1. słodziaki :) a z Mufiego jak widać genialny lekarz! nasz Szaruś miał podobne zachowania, u Milusia tego nie zauważyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. STo trochę jak u nas, Mufasa ma takie zachowania, a Ursus już nie za bardzo. Poza tym Mufaska spał kiedys za czasów kociątka na mojej głowie we włosach, robiąc "ciasto". :) Potem przeniósł się w nogi i dlatego tak mnie zaskoczył tym ulozeniem się koło mnie, jakby wiedział, że jestem chora :)))

      Usuń
  2. Brawo MUfasku, Lucky byłaby z tego dumna. Ja tez jak Pańcia jest chora dogrzewam ją jak moge, ale jestem sam i nie wszystkie miejsca mi sie udaje. Ale radzę sobie :) I zyczę Waszej i mojej Panci, aby nigdy nie chorowały, bo my mamy jeszcze inne sprawy na głowie i na wasikach :) Rudi

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda Rudi, a ja oprócz spraw na głowie i wąsikach mam jeszcze sprawy na pędzelkach, także widzisz poważna sprawa :))))

    OdpowiedzUsuń