środa, 11 czerwca 2014

650. Już w porządku!


   Tu Mufi-Mufasa. Olbrzymo od dwóch dni w końcu powrócił do formy i jest taki, jak zawsze. Przynajmniej nic nie wskazuje, żeby miało być coś nie tak. Nie widać już oznak choroby, czy czegokolwiek innego złego. W głowie mu pędzlowanie misek, choć nie na taką skalę jak zimą, może to przez upały? Interesuje go też polowanko, obserwacja ptactwa, motylków, ciem i podgryzanie mojego grzbiecika. Wybaczam mu, bo przecież to mój kudłaty Kompan. Poza tym urządza sobie pogaduszki z ludziowatymi, ociera się o ich łydki, co ich niezmiernie cieszy, bo kiedy przypomną sobie piątek- najgorszy z wszystkich dni- to smutno im.  Nie mogliśmy się na niczym skupić, a ja nawet zawaliłem jedną noc włoskowo-italianistyczną z moją Właścicielką :-D, żeby czuwać przy nim. Pańcia i Pańcio też miewali problemy ze snem. Nie pomruczę, ale wszyscy dogadzaliśmy Ursusowi na wszelkie sposoby. Mimo że to ja jestem domowym Królem, tym razem zrezygnowałem z tej funkcji na rzecz Olbrzyma. A to przynosiliśmy mu różne smakołyki, zabawialiśmy go czym się da, drapaliśmy za uszkiem, głaskaliśmy po głowie, nawet ta Czarnulka Luna z sąsiedztwa przychodziła. Hmm. Nie obeszło się co prawda bez małych spięć między nią a mną, ale to są nasze wewnętrzne porachunki. Najważniejsze, że Ursusso wyzdrowiał, a ja mogę oddać się harówkom tronowo-łóżeczkowym.

:-D 

2 komentarze: