niedziela, 10 lipca 2016

846. UrsExit :)

  Pańcia nie przewidziała w snach tylu medali polskich lekkoatletów na ME. Nie przeczuła też, że znajdę popsutą deskę w płocie i przemknę sobie dyskretnie do sąsiadów. Doszły mnie słuchy o wyjściu jakiegoś kraju z niejakiej Unii, wykorzystałem więc zamieszanie z tego powodu i zdecydowałem się na mój prywatny exit, tzw. UrsExit :) Chciałem poczuć powiew wolności i przestrzeni, a także choć na moment wyrwać się z mojego ograniczonego świata. Świata sprowadzonego do czterech ścian i małego ogródka. Nieświadomość Ludzi moim wychodnym została przerwana, kiedy do naszych drzwi zadzwoniła zaniepokojona sąsiadka. Pańcio pobiegł natychmiast po mnie do niej, ale zdążyłem im uciec i wskakując na płot, przedostałem się na dachy tzw. kanciap, czy schowków, przeskakując z jednego na drugi. Podirytowany Ludziowaty nie wiedział, jak mnie złapać. Wtedy do akcji weszła Pańcia, mówiąc że ma pomysł. Wyjęła z lodówki pudełko z surowym mięsem i zaczęła nim szeleścić. Dźwięk szeleszczącego pudełka z mięsem to symfonia dla moich pędzelków:) i skuszony jego brzmieniem skierowałem się do domu. Pańcio ściągnął mnie z płotu, Pańcia poczęstowała mięskiem, po czym szepnęła, jaki Ursusik był szczęśliwy, kiedy skakał po tych dachach. Pańcio tylko westchnął i żałował, że nie mogę korzystać z kociego życia, jakbym chciał...
  Ja zaś miałem nadzieję na kolejny UrsExit, ale mój Właściciel z pomocą Pani Wiertarki pozbawił mnie jakichkolwiek szans. Na pytanie Pańci, co kombinuję przy płocie, podniosłem grzbiecik i udałem, że patrzę sobie tylko na gołębie:)
Ursusik Grzbiecik ( Jeszcze zanim płot został naprawiony).
Że niby sobie siedzę i patrzę...

:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz