wtorek, 7 marca 2017

901. Pędzące króliki, czyli jogging w parczku:)

  Liczyłem na spotkanie z parczkowymi zwierzętami, ale nie przewidziałem, że stanie się to tak szybko. Zwykle chodzę z Pańcią tam popołudniową porą, ale któregoś dnia jakoś tak się złożyło, że wyszliśmy później. Ursusik wieczorową porą- żartowała Ludziowata, a ja nie wiedziałem, o co jej chodzi😄 Kiedy doszliśmy do mojej ulubionej ławeczki, moje Olbrzymowe oczy zobaczyły podejrzany ruch. Stojące na baczność pędzelki i uszy usłyszały szelest w pobliskich krzaczkach. Czułem, że to ktoś nowy, ktoś kogo jeszcze nie poznałem. Nie pomyliłem się, gdyż nie był to ani ptak, ani mysz, a okazało się, że to dziki królik! Nie jeden, nie dwa, a trzy! Prawdopodobnie za dnia przesiadywały w swoich norkach, a wieczorem wyszły, by poskakać po trawce. Dopóki słońce całkiem nie schowało się za horyzontem, moja Właścicielka mogła zobaczyć tylko pierwszego królika o czarnym umaszczeniu, którego uwieczniła na słabej jakości zdjęciu w telefonie. No cóż- nie dość, że ciemno, to i zwierzak był oddalony, a każde przybliżenie się do niego, skutkowało jego ucieczką. Nic więc dziwnego, że wyszło, jak wyszło. Ale potem ufała tylko moim zmysłom wzroku i słuchu. I się zaczęło! Stąpałem po cichu od krzaczka do krzaczka, by wywęszyć skaczącego cwaniaczka. Gdy wytropiłem pierwszego, rzuciłem się w pogoń za nim, a za mną Pańcia trzymająca smycz. Gdybym tylko mógł biec swobodnie, na pewno dogoniłbym tego królika. Odniosłem wrażenie, że Ludziowata nie chciała, abym podregulował populację tych cwaniaczków z rodziny zającowatych. Hmm. Za chwilę wyłonił się drugi, a po nim trzeci i wtedy rzuciłem się w kolejny wir gonitwy. Biegnąca za mną Ludziowata, którą niejako ciągnąłem za sobą,  trzymała smycz w dłoni i starała się dorównać mi kroku. Choć biegła w tempie, to mimo wszystko lekko mnie opóźniła. Szczęśliwie miała sportowe buty i nie poddawała się.  Szepnęła tylko, że ani nie słyszy i pomimo okularów nie widzi królików- tylko jakąś ich poświatę. Potrójną. Muszę Ci zaufać Ursusiku, wiesz co robisz- oznajmiła. I miała rację. Jednak jak potem przyznała Pańciowi w domku, nie spodziewała się, że będzie uprawiać jogging w parczku wieczorową porą i gonić ze swoim Kocurro pędzące króliki ;) Życie codziennie nas zaskakuje.

Ratuj się, kto może! Kocisko węszy!

😂😉

3 komentarze:

  1. Hahaha! Ale miałaś gonitwy! U nas tez biegają zające, dziki, bażanty a nawet jelenie. Jednak Apolonia jeszcze nie miała szansy ich spotkać 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, jakby Pola i Ursus zareagowaliby na widok bażanta, dzika, czy jelenia. Podejrzewam, że ja najpierw bym zwiała, a potem Olbrzymo hahaha

      Usuń
  2. Haha, jaki cwaniak! :D

    OdpowiedzUsuń