wtorek, 29 stycznia 2019

1015. Po Lunie w lunie;)

Po Lunie w lunie, czyli tajemniczym księżycu, który widzieliśmy tylko my, Pańcia jeszcze przez kilka dni nie mogła dojść do siebie. Luna, nasza była sąsiadka, po całkiem przypadkowym zapoznaniu naszej Właścicielki z losami jej ludzi, postanowiła nadal "męczyć" naszą Ludziowatą jej rodzinnymi historiami. Pańcia nie chciała żadnych nowych opowieści o byłych mężach, żonach, pasierbicach i jeszcze może teściach, wzbraniała się, tłumacząc że to nie jej sprawy i że ją to nie obchodzi, ale Czarnulka wydawała się być głucha na jej prośby. W końcu Kotka zapewniła Ludziowatą, że o jej dalszych ludziach już nie będzie mruczanek, może kiedyś. Zdenerwowana Pańcia poskarżyła się nawet Pańciowi, iż jest atakowana  przez Lunę rodzinnymi perypetiami Właścicielki Umcii. I co usłyszała? Bynajmniej, nie słowa pocieszenia
-"To sprawy między Wami dziewczynami, ja z Mufasiem i Ursusikiem umywamy od tego ręce i łapy". ;)
Phi! Pozostawiona sama sobie Ludziowata nie wierzyła w to, co usłyszała. Tymczasem Czarnulka nie pogrążając jej więcej, postanowiła tylko jej przedstawić pewnego psowatego. 

-Pańciu BUM, spokojnie! Tylko jedna rzecz. To szczekacz byłego męża mojej Pańci! Zobacz, z jaką kociompromitacją przyszło mi się zmierzyć. Pies w rodzinie, co prawda dalszej, ale zawsze. Nie obawiaj się, znam wszystkie jego myśli, o ile on w ogóle potrafi myśleć! hehe;)

 Niech no tylko spotkam tego futrzastego stwora! To prędko nauczy się myśleć!

Phi, Psisko będzie mi tu podskakiwać. No cóż, co że niby rodzina? Ja jej sobie nie wybierałam. Z tym sierściuchem to tylko może dobrze wyszłam na zdjęciu, a i to nie wiadomo. Luna.
;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz