poniedziałek, 20 lipca 2020

1108. Nowy cel na kociej emeryturze

 Jakże łatwo się pomylić i wyciągnąć błędne wnioski. Zanim oceni się moją kocioosobę, najpierw powinno się upewnić, że zna się kontekst i sytuację. Tak mógłbym pomruczeć moim Ludziom, którzy wiedząc że dostali małą nauczkę za przedwczesne osądzanie, do tej pory głaszczą mnie po głowie, napełniają miski i przepraszają. Gdy któregoś dnia widząc mnie stojącego, tudzież czołgającego się, nasłuchującego i wpatrzonego w pusty karmnik, bez zastanowienia się, założyli, że moje zachowanie to wynik lekkomyślności. Według nich mój „mały, koci móżdżek”, uznał, że ptaki zamiast z góry, przylatują do Zalotu u Ursusa na ziarna, wydobywając się niemalże spod ziemi albo wychodzą zza płotu. Jakże się pomylili. Po pierwsze nie chodziło o żadne skrzydlate, a po drugie doskonale wiedziałem, że to niemożliwe, aby ptak, zaopatrzony w skrzydła, które nota bene dają mu przewagę nade mną, nagle wykopywał się i pełzł po płocie, aby dostać się do karmnika. To przecież absurd. Sprawa wyjaśniła się wtedy, kiedy Pańcia postanowiła dołożyć ptasie przysmaki. W momencie uzupełniania smakołyków, nagle usłyszała coś w rodzaju szelestu. Do tego dostrzegła coś biegnącego o szarawej barwie i niewielkiej posturze. Stworzenie przemknęło jej przed oczyma, wystraszyło ją i schowało się w gąszczu roślin na płocie. Pomiędzy nim a karmnikiem Pańcio kiedyś założył złotawą z koloru słomkę, zwaną przez nas Bambusem, która z biegiem czasu stała się szara. Słomka miała od początku pełnić dwie funkcje. Pierwsza uniemożliwiała nam wyskoki poza ogródek, a druga dekoracyjna. Ale kto by się spodziewał, że przysłuży się też komuś trzeciemu. Tym kimś okazały się dwa gryzonie, jeden w kolorze futra Niebieściucha, drugi jaśniejszy. Uwiły sobie gniazdo pomiędzy płotami Ludzi, a ich sąsiadami, a słomka od naszej strony stała się dla nich zabezpieczeniem przed niebezpieczeństwem ze świata zewnętrznego. Jednocześnie także oknem. Dodatkowo wydrążyły sobie system korytarzy, którymi docierają do karmnika, aby się posilić oraz aby sprawnie się przemieszczać poza teren ogródków.  Przerażenie Ludziowatych na razie przeplata się z przyglądaniem sytuacji. Gdyby Pańcio chciałby się ich pozbyć, musiałby zerwać słomkę i ściąć rośliny. Póki gryzonie żyją swoim życiem i nie wchodzą w nasze, a ja już bym im pokazał, dopóty ta dziwna symbioza może trwać. A dlaczego symbioza? W zamian za pokarm i miejsce schronienia dla nich, ja na kociej emeryturze mam nowy cel. Wciąż jestem bardzo aktywny i przede wszystkim nie nudzę się. Spędzam teraz pod karmnikiem prawie całą dobę, nasłuchując, skradając się, planując. Co planując? To moja Olbrzymowa tajemnica...

Bardzo się angażuję w polowanie na szczura...
A może myszy?

Kiedyś Cię złapię...


Sytuacja wymaga skupienia...



NIby odpoczywam na trawce, a tymczasem słyszę każdy ich szelest...

Z każdej strony mam punkt obserwacyjno-nasłuchujący...
😆


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz