czwartek, 10 grudnia 2020

1137. Księżna Cappuccino, Mocha i Muu na królewskim dworze Mufasy Rozważnego

   Po powiadomieniu przeze mnie króla Mufasy Rozważnego i jakby na to nie patrzeć- wstawieniu się u niego w imieniu trzech Kocich Dam, mimo że wcześniej tego nie planowałem, iż oczekują na prywatną audiencję, po krótkim namyśle Jego Niebieska Futrzastość nakazał je przyprowadzić. Gdy księżne: Cappuccino, Mocha i Muu się o tym dowiedziały, natychmiast stały się dla siebie rywalkami. Każda z nich prześcigała się w zrobieniu jak najlepszego wrażenia. Rzuciły się do swoich torebek, w których trzymały tajemnicze upiększacze, dokładnie takie same, które zdążyłem już zauważyć w szpargałach Pańci. Jakieś pudry, tusze i inne dziwadła, z których na pewno bym nie skorzystał. Na przemian prostowały sobie wąsiki, przeczesywały futerko, zerkały do lusterka, a szczególną uwagę poświęcały fryzurom. Ich niewidoczne dla ludzkiego oka długie suknie, których treny szurały podczas wskoków i zeskoków po garażach i płotach, jednocześnie zahaczały o ostre końcówki naszej ogródkowej słomki. Po ponownym poprawieniu i oczyszczeniu swych szat, Kotki od strony ogródka przekroczyły próg naszego królestwa. Stąpały z gracją nawet wtedy, gdy po otwarciu im drzwiczek na koci świat, musiały kolejno się przez nie przeciskać. Gdy przywitał je świat króla Rozważnego, wiedziałem już, że nie warto wchodzić im w drogę. Dostojnie przemieszczały się długim pomieszczeniem, spełniającym dwie funkcje, od otwartej kuchni zaczynając, na pokoju z kanapą, podusiami, kocykami i oknem z parapetem kończąc. I to właśnie tam na parapecie stał Bambosz, prywatna kwatera królewska, a z niego dumnie wystawała głowa Jego Niebieskiej Futrzastości. 

Mufasa nie zamierzał zasiadać na swoim tronie, wolał przyjąć Kocie Damy w bardziej zakulisowo-zasłonowej atmosferze. Im również to nie przeszkadzało.


-Już kiedyś Was widziałem i co nieco słyszałem, ale co mogę dla Was zrobić?- zapytał, gdy we trzy na jego widok pochyliły swe głowy i zgięły przednie łapki.

-Przybywamy z Krainy Garażów i Płotów graniczącej z Twoim królestwem, która w ostatnim czasie od strony południowej jest stale nękana przez księcia Lukę Rudzielca Bandytę, a od wschodu przez księżną Newę Wredną, zwaną Białą Zołzą. Ich kocioosoby bardzo nam uprzykrzają codzienne życie, a nam brakuje straży do obrony. Gdybyś nam pomógł królu, jeszcze dziś podpiszemy deklarację o wzajemnej pomocy, w której w zamian za poparcie nas, staniemy w gotowości przy Twoim płocie i garażu, gdyby wróg próbował napaść twe ziemie. Obiecujemy także codzienną ich obserwację.

-Rozumiem i zgadzam się. To wyjątkowo złośliwe i nieokrzesane kocioosoby. Zrobię, co w mojej mocy, aby Wam pomóc. Zobowiązuję się, że już nigdy Was nie napadną. A czy Wasze imiona to przypadek, czy wspólne pochodzenie?

-Co prawda nie łączą nas bezpośrednie więzy krwi, ale o naszym pokrewieństwie świadczą nasi wspólni przodkowie pochodzący z rodu Illy Kawy I. Chciałyśmy podarować Ci królu ten oto prezent. To nasz herb rodowy.




 Wtedy księżna Cappuccino podeszła do Bambosza i wręczyła królowi tajemniczy podarunek. Przyglądałem się tej wizycie z boku, nikt mnie o nic nie pytał, a i ja stałem milczący. Jako Wielki Łowczy Polny myślami byłem ze szczurkami za słomką i ptaszkami w karmniku. Gdy postaci Kocich Dam zniknęły za płotem i garażami, przez mój grzbiecik przeszedł dreszcz na myśl, jak byśmy wytłumaczyli się naszym Ludziom, gdyby wrócili trochę wcześniej….;)

Luna

Co? Te Płotkary na audiencji u mojego króla Mufasia? Ursusie nie żartuj sobie ze mnie….Ty Pańciu także…Luna

😆

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz