wtorek, 30 marca 2021

1164 . Wielki Łowczy Polny w formie!


Nieważne jaka pogoda i miesiąc, zawsze trwam na straży! Czy przy płocie, czy pod karmnikiem, czy pod drzewkiem. Każdy ptasi i gryzoni intruz w ogródku- ze szczególnym uwzględnieniem tego ostatniego, gdyż pierwszemu sprzyjają skrzydła, zostanie przeze mnie wyłapany. Jako noszący zaszczytny tytuł Wielkiego Łowczego Polnego, z nadania przez króla Mufiego-Mufasę, moja kocioosoba musi udowodnić, iż na tytuł ten w pełni zasłużyła. Gorzej, że regulacja populacji szczurów przestała podobać się moim Ludziom! Owszem chwalą mnie za spryt i nietuzinkową aktywność w moim seniorskim kocim życiu, jednak woleliby, abym nie przynosił im niespodziewanych łupów. Żywych i martwych! Czasem bez ich wiedzy pozostawiam gryzonia pod kanapą, jak niedawno- i dopiero nieładny zapach, żeby nie pomruczeć bardziej dosadnie, zmusza ich do interwencji. 



Najpierw sprawdzają za pomocą latarki, a potem muszą wykonać szereg różnych czynności. Nie wystarczy tylko wyjęcie szczura- oni muszą wszystko rozsunąć, zamieść, odkurzyć i umyć podłogę. Rozsuwanie mebli, sprzątanie za nimi co kilka dni, może ktoś to lubi, ale nie Pańcia i Pańcio. Ale wczoraj zirytowałem naszą domową księżniczkę, czyli Człowiekowatą jeszcze bardziej. Od kilku dni czuła jakiś odór, ale nie potrafiła go zlokalizować. Jako że u nas teraz trwa remont kuchni, pomyślała, że to może pochodzi z rur. Niczym pies policyjny uruchomiła swe nozdrza, próbując znaleźć źródło smrodu. Nawet zrzuciła winę na robocze buty Pańcia i dywan, ale pomyliła się. Szukała więc dalej. Gdy dopadła ją bezsilność, poprosiła Ludziowatego o pomoc. Ten uruchomił swój węch i przyznał, że też coś czuje. Jednak- jak stwierdził, to nie mogło być coś zdechłego. Zajrzał z latarką pod kanapę i do tunelu za nią, a tam w jednym miejscu, którego nie widziała Pańcia, w sporych ilościach dostrzegł szczurze odchody oraz żywego, ukrywającego się szczura! Pańcię ogarnęła taka złość na mnie, a świadomość „obecności” gryzoniowych kup wraz z ich żywym właścicielem od kilku dni, sprawiła, że prawie zwymiotowała i mało nie zemdlała. Przerażona, popadła w ogromny stres, tracąc niemal rozum, do tego włożyła maseczkę i to po domu! Trzeźwość umysłu zachował jedynie Pańcio, jako głowa rodziny, wiedział, co ma robić. Ludziowata poprosiła go tylko, aby koordynował sytuację i mówił jej, jak mu pomagać. Bo ona się pogubiła! Nie chcieli zabijać intruza, tak więc nastawili się, że zwabienie go do przygotowanego kartonu, zajmie trochę czasu. Pańcio zablokował gryzoniowi wszystkie drogi, zastawiając je drewnianymi deseczkami. Ale małemu cwaniaczkowi udało się wymknąć. Pańcia podążając za swoją intuicją, zajrzała za kanapkę w kąciku jadalnianym i bingo siedział tam. Walczył o życie, gdyż nie wiedział, co mu może grozić. Ludzie sprytnie zablokowali wszystkie wyjścia i pod odsunięciu stołu, krzeseł i tej drugiej kanapki, szczurek wbiegł bezpośrednio do kartonu, który po chwili Pańcio zamknął innym kartonikiem. Było już po północy, tak więc po cichu wyszli z domu, kierując się do mini parku oddalonego o 100, czy 200 metrów, aby tam pozostawić mój łup...na zawsze! Po powrocie ponownie musieli wszystko sprzątnąć! Ludziowaty przejął wszystkie brudne i śmiedzące sprawy, Ludziowata zaś przynosiła mu i wynosiła to, o co prosił. I cały czas w maseczce! Przeze mnie zasnęli bardzo późno, czego nie planowali. A ja? No cóż- poprosiłem o jedzenie i władowałem się do koszyka. Z drugiej strony trzeba na wszystko patrzeć optymistycznie. Dzięki mnie stale zachowujemy czystość za kanapą, tunelem i drugą kanapką. Bardzo częste odsuwanie mebli, odkurzane za nimi i myte tam podłogi sprawiają, że o tumanach kurzu nie ma mowy. 

😞

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz