poniedziałek, 13 września 2021

1198. Po KOTio

 


KOTio 2021 ;)


 Zanurzyłem się w moich Olbrzymowych sprawach na tyle, że omal zapomniałbym o tym, że zakończyły się kocie igrzyska w KOTio. Trzeba przyznać, iż przejdą do kociohistorii, gdyż zdobyte tam medale to również mój własny kociobisty sukces i to potrójny oraz niesamowity wyczyn moich sąsiadek, byłych i obecnych- nie zawsze pałających do siebie sympatią. Pośród wszystkich kocich krążków umknął mojej uwadze jeszcze jeden. To złoto wywalczone w kocich zapasach w stylu „jak najbardziej wolnym”, gdzie wszystkie ruchy dozwolone:) W tej dyscyplinie tryumfowała Rudka- jedna z dwóch już członkiń kociej ferajny, do której należał mój Brat Klimber. Zanim jednak przeszedł na drugą stronę TEGO Mostu, przekazał swojej Współmieszkance całą wiedzę na temat kocich zapasów i włożył wiele wysiłku, aby wytrenować ją na ponadprzeciętną zawodniczkę. Gdy go zabrakło, pałeczkę po nim przejęła moja przyrodnia Siostra Ferka. Nie dość, że wzięła na swe barki odpowiedzialność zarządzania malutką, dwukocioosobową  kocią ferajną, to także zajęła się treningiem Rudki. Zapewne umiejętności te odziedziczyła po naszym wspólnym Tatku Consulu. 


Klimber trenujący z Rudką :)


Ferka: Ursusie, już myślałam, że  całkiem zapomniałeś o medalu Rudki! Chciałam się już na Ciebie obrazić, wyrazić kociopubliczne oburzenie, czy chociaż podgryźć Cię symbolicznie w grzbiecik, a tu proszę. Przypomniałeś sobie! W przypadku Rudki o jej przygotowanie mentalne dbał nasz nieodżałowany Domowy Szef Bruno, zaś Klimber o technikę i siłę kociofizyczną. Teraz gdy zabrakło Chłopaków, cały trud spadł na mnie.

Gdyby nie nasz nadworny kronikarz, czyli Pańcio, świat nie ujrzałby naszych treningów od kuchni. Od kuchni? Hmm- Ursus wie, o co chodzi😉



Dobrze, że Ferka się nie pogniewała. Zarządzanie na ranczu, obserwacja wszelkich stworzeń z kamienia, czy zza krzaczków, do tego obowiązki trenerki i szefowej, to dla niej wielkie wyzwanie. 



 A tymczasem…Aktualnie w KOTio trwają igrzyska kocioparaolimpijskie, których ambasadorem został Pan Łapka, znany mi z naszej lecznicy weterynaryjnej. Nie zdradził nigdy swego prawdziwego imienia- to znowu wymysł Pańci. Pozbawiony lewej przedniej łapki ani myślał, aby się poddać. Nie wiem tylko, w której wystartuje dyscyplinie, ale na pewno zaskoczy koci świat sportu…

😉

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz