czwartek, 10 listopada 2022

1284. Jesienne liście odjechały, pomidory się żegnają…

 Listopad to jeden z najtrudniejszych miesięcy w moim kocim życiu. I to nawet nie przez wzgląd na Krainę Garaży, czy konflikty z kotowatymi. Robi się chłodniej, dzień staje się krótszy, noc szybciej nadchodzi, przez co niechętnie spędzam czas w ogródku. Nasze futra gęstnieją, Niebieściuch coraz starszy tylko by spał, szklące się oczy Ludzi, patrzące na nasze przemijanie, pojawiają się coraz częściej, a krajobraz z oknem pustoszeje. Pańcio już jakiś czas temu poobcinał gałęzie z naszych dwóch drzewek, które teraz przypominają dwa pnie zakończone dwiema łysymi kulami. Hmm. Listopad to także czas pożegnań z innymi roślinami. Jesienne liście odjechały w siną dal, przyjechała po nie dziwna maszyna, sterowana przez nieznajomego człowieka, która wchłonęła je do środka i dokądś wywiozła. Ale nasi kolorowi znajomi uprzedzali nas, że niebawem wyruszą w świat. Tylko czekać, aż aksamitki, pelargonie i żeniszek meksykański także wylądują gdzieś daleko. Pożegnały nas także pomidory, na które początkowo patrzyłem krzywym okiem, z czasem jednak je zaakceptowałem, a nawet polubiłem. Miałem je za cwaniaczków, a teraz co? Smutno mi, że nie przypominają już tych z lata. 



-Spokojnie Olbrzymie, nie smuć się tak, to do Ciebie nie pasuje, przecież wiosną wszyscy tu wrócimy. I nowe gałązki z zielonymi listkami na drzewkach, nowe kwiaty i my pomidory! A może jeszcze Twoi Ludzie zasadzą nowych ogródkowych gości? Ta jesienno-zimowa przerwa jest nam potrzebna, abyśmy zebrali siły i abyśmy w przyszłym roku znowu mogli Was zachwycać. To znaczy nasi następcy. Także pędzelki do góry i jak to mówią: aby do wiosny! A poza tym Ursusie nie płacz, kiedy odjadę….


Hmm…

😉

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz