piątek, 22 sierpnia 2008

116. Ursus terapeutą


 Moja Pani jest już zdrowa i obiecała, że pomoże mi w pisaniu mojego bloga. Miałem trochę roboty w ostatnich dniach, choćby dlatego, że nasza Opiekunka przez kilka dni leżała w łóżeczku. Staliśmy się terapeutami i bardzo poważnie podeszliśmy do zadania. W końcu jak Pani chora to i domek pusty. Podobnie jak Pan chory to niedobrze się dzieje. Dlatego też postanowiliśmy z Ruskiem wziąć sprawy we własne łapki. Razem z Mufaską obmyśliliśmy plan, aby pomóc Jej zdrowieć. Ułożyłem się więc całym moim kudłatym i olbrzymim ciałem obok Jej głowy, włączając mruczankę. Niebieściuch w tym czasie przysypiał na brzuchu naszej Pani, kojąc Jej ból i osłabienie. Kiedy nasze pierwsze "leczenie" przyniosło radość naszej Opiekunce, zmieniliśmy pozycje. Tym razem ja leżałem na Pani stopach, a Mufasa masował łapkami Jej głowę, pomrukując Jej do ucha. Pan też chorował, ale gorączka już Mu minęła, a ja do dziś przytulam się do Niego w nocy. Muszę sprawdzać i "badać" na zmianę z Niebieściuchem zdrowie naszych Państwa. To bardzo ważne, żeby byli zadowoleni i weseli. Kiedy są w pełni sił, bawią się z nami w berka, polowanko i inne ciekawe gry.  Dlatego  kiedy oni śpią, my czuwamy.
Potem za dnia odsypiamy...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz