poniedziałek, 25 sierpnia 2008

118. "Warczing", "karczing "i zapasy

Znalazłem jeszcze trzy dyscypliny, w których mógłbym zdobyć medale dla Polski. Są to kolejno "warczing", "karczing" i zapasy. Tych ostatnich nie będę tłumaczył, bo filmy długomertażowe ;-), w których zagrałem pt."Kocie walki" precyzyjnie obrazują poziom, jaki reprezentuję. Szczególnie "Kocie walki, cz.3";-) "Warczing" to jedna z moich specjalności, polegająca na tym, że warczę, kiedy w moim zasięgu pojawi się jakiś pies albo kot, który mnie nie lubi. Czasem warczę też na obcych, ale to zdarza mi się bardzo rzadko. Jakiś czas temu pozowoliłem sobie na powarkiwanie na pewnych ludzi, wyglądem i zachowaniem przypominających cyganów. Pies, którego przezywamy Cwaniak, mieszkający po mojej przekątnej, nie dość, że jest mniejszy ode mnie to jeszcze na dokładkę merda ogonem i warczy ze swojego balkonu na mnie! Wrrr! Jakbym tylko miał okazję to pogoniłbym szczekacza...Ale to przecież tylko pies, nie? Czego od takiego wymagać...Niech on lepiej nie zmusza mnie do warczenia, bo zobaczy wtedy prawdziwe oblicze Ursusa Olbrzyma...(Tu Mufasa: Oj już się tak nie gorączkuj Kudłaczu, kto by się nim przejmował, głupiutkie to, to co się dziwisz?).Niebieściuch ma trochę racji, a ja tymczasem zapomniałem opowiedzieć, czym jest "karczing". To konkurencja polegająca na wskoczeniu na przeciwnika i gryzieniu go w kark. Mam tę dyscyplinę już przetrenowaną na Rusku. Tylko że Jemu się nie podoba, ale co będzie się opierał- taki mały Chudzielec, hihi. Co to by się działo, gdybym dla Polski zdobył 11 złotych medali, uhuhuu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz