niedziela, 24 sierpnia 2008

117. Ursusik i igrzyska olimpijskie

Moi drodzy i skończyły się Igrzyska Olipmpijskie w dalekim Pekinie. Obejrzałem właśnie z moją Panią ceremonię zamknięcia olimpiady i przybiegłem szybko do komputerka, żeby napisać Wam moje przemyślenia. Jak wiecie kibicowałem Polsce, bo w Polsce się urodziłem, moi Państwo to Polacy, a i Ja sam czuję się polskim kotem. Jednak moje geny sięgają Stanów Zjednoczonych, a Mufasy Rosji. Mój współmieszkaniec również uważa się za polskiego kota, mimo że z pochodzenia jest inaczej. Dlatego też rywalizowaliśmy ze sobą na medale USA i Rosji. I który kraj wygrał? Hihihi..Mufasisko przegrało zakład i teraz za karę zająłem Jego koszyk i niebieski kocyk..On musi się zadowolić drapakiem albo podłogą, a co....Poza tym uważam, że gdyby polska reprezentacja powiększyła się o moją obecność, mogłaby liczyć jeszcze na osiem dodatkowych medali.
(Tu Mufasa: Co Ty za głupoty mruczysz Olbrzymie?)...
   Nie zważajcie na Ruskowe słowa, bo się Niebieściuch nie zna. Ja powiem, w czym zdobyłbym złote krążki: skok wzwyż z miejsca na drzewko (bez rozbiegu), trójskok na drzewko, skok wzwyż przez płot, czołganie się na czas, pędzlowanie miski na czas, tzw. "obżarting", najgłośniejsze mruczenie, tzw. "mruczing", gimnastyka artystyczna, tzw."wstążking" i pin-pong, tzw."piłeczking". W dwóch ostatnich łapię i poluję na wstążkę i piłeczkę... W pływaniu się nie widzę, bo nie znoszę wody, hmm. Polska wtedy liczyłaby 11 złotych medali, awansując w klasyfikacji generalnej na ósme miejsce! A Ja też zbliżyłbym się do rekordu Michael'a Phelps'a, który wygrał osiem razy...A pan Phelps też jest z USA...hmmCiekawe, czy ze stanu Maine, jak moi przodkowie...? Hmm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz