czwartek, 11 września 2008

123. Mufasa wita i jak to było przed Ursusem

   Tu Mufasa Mufasio! Cieszę się, że mogę sobie wchodzić do bloga i pisać, co mi na myśl przyjdzie. Nie będę co prawda obgadywał Ursusa, ale muszę Wam się do czegoś przyznać. Otóż, kiedy mieszkałem sobie sam z moim Państwem, o czym na pewno już wiecie, zdarzało się, że wysyłałem im sygnały, że mi źle w pojedynkę. Że dobrze by było mieć jakiegoś futrzastego przyjaciela lub przyjaciółkę. Bywało, że czasem wolałem być sam i mieć spokój. Pan w tamtym okresie, a więc wtedy kiedy liczyłem może z 7 miesięcy, przeglądając kocie rasy, natrafił na maine coon'y.Powiedział Pani, że chciałby mieć takiego kocura olbrzyma. Ale wiecie, że my koty rasowe kosztujemy jakieś pieniądze i Państwo zaczęli omawiać swoje wydatki. W końcu po jakimś pół roku Opiekunowie stwierdzili, że dadzą radę i wygospodarowali pewną sumę, którą przeznaczyli na Ursusa. Zamówili go, a wcześniej zadzwonili do hodowli, w której urodził się nasz Traktorek;-) Czułem, że coś się dzieje w domku, bo Państwo chodzili uradowani, odliczali dni do spotkania z tym Nowym. Kiedy przysypiałem na foteliku na niebieskim kocyku, co chwila budziłem się z powodu głośnych rozmów naszych Właścicieli...o tym wielkim kocie. Czytali o jego rasie, zastanawiali się, czy pogodzę się z nowym członkiem rodziny, czy go zaakceptuję i czy będę szczęśliwszy. Nie do końca zdawałem sobie sprawę, czy chcę mieć kociego towarzysza, czy też lepiej mi będzie samemu. Nie myślałem też, jak będzie wyglądało moje kocie życie z Kudłaczem. Państwo na trzy miesiące przed poznaniem naszego Ursusikowego Futra Mruczącego, oznajmili mi, że niebawem będę miał młodszego kolegę albo brata nawet. Takiego kociego oczywiście. Spojrzałem tylko w oczy moich Ludzi, ale z taką ciekawością. W końcu 11 sierpnia 2007 roku przybyło małe duże kocię, zwane wtedy najczęściej Małym lub Bay'em Sailorem. Państwo jednak uznali, że zmienią Mu imię, co- po dwóch dniach wymyślania- uczynili. Ja z kolei nie potrafiłem przez pierwsze dwa dni zaakceptować przybysza, dlatego na Niego warczałem. Nie wiedziałem, że zamieszka ze mną ta Kudłata Kupa Kłaków;-), która w wieku 3 miesięcy prawie dorównywała mi wzrostem. Po trzech dniach połączyła nas, wbrew obawom naszych Opiekunów, wielka przyjaźń, ale wcześniej musiałem tego Małego nauczyć, gdzie Jego miejsce i ustaliłem hierarchię. Ja miałem być tym rządzącym i tak zostało. Pomimo że kłócę się i urządzam zapasy z Ursusem Olbrzymem to muszę przyznać, że moje kocie życie bez Niego byłoby bardzo nudne i smutne....Ale to tak między nami;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz