wtorek, 23 marca 2010

308. W drodze do Piwnicy pod Kocurrami, cz.1


  Choć od powrotu z Piwnicy pod Kocurrami minęło kilka dni, wciąż nie mogę pozbyć się nadmiaru wrażeń, jakich tam doświadczyłem. Czupurek, który utworzył mi się na grzbieciku z racji owych niesamowitych przeżyć, jak dotąd nie  został poskromiony i w efekcie chodzę roztrzepany.  luzak 
   Musiałem też wyjawiać prawdę Mufasie, przed którym nic nie dało się ukryć. Wszystko wywęszył Niebieściuch jeden, choć początkowo niczego się nie domyśliłem. Owszem, zaniepokoiły Go moje harówki u boku Pani Szafy, ale po chwili machnął łapką na moje wybryki, sądząc że znowu chcę sobie zająć dobre miejsce w kolejce do gratisowego klubowego rarytasu i o nic mnie nie pytał. Mimo to stał się odrobinę podejrzliwy, ale się nie przyznał. 
   Nocą kiedy nasi Ludzie spali już snem twardym, dodatkowo oplecionym w Kołysanki Traktorowe mojego kocioautorstwa luzak ,  postanowiłem, iż nadszedł czas, aby wyruszyć w drogę i w końcu odwiedzić Piwnicę pod Kocurrami. Przed wyjściem sprawdziłem, czy wszyscy moi Domownicy zasnęli. Rusek zawinięty w kuleczkę, z zamkniętymi oczami i poruszającymi się od czasu do czasu wąsikami, sprawiał wrażenie śniącego coś przyjemnego, co okazało się niestety oszustwem z Jego strony. Zamiast śnić o swojej Narzeczonej, czy np.miseczce z kurczaczkiem, nasłuchiwał i sprawdzał, co porabiam na moim tronie, czyli Panu Fotelu. 
   Niczego nie podejrzewając, bezszelestnie udałem się w kierunku Klubu Szafa. Nigdy bym nie podejrzewał, że mój Współmieszkaniec okaże się taki spostrzegawczy, a jednocześnie upadnie tak nisko, bowiem zaczął mnie śledzić! Kto to widział?! Nieświadomy kroczącej Jego kocioosoby za mną, przedostałem się przez zatłumione miejsce naszych tajnych spotkań, które na szczęście z racji  trwającego tam minikoncertu w wykonaniu pewnej kociej piosenkarki, zwróciło uwagę i skierowało oczy wszystkich Gości na scenę.  Mogłem więc z łatwością przedostać się do wyjścia Klubu Szafa. Jako że jestem tam bardzo popularną kociobistością, postanowiłem pojawić się kociognito luzak , tak abym nie został przypadkiem rozpoznany. W tym celu przyodziałem okulary przeciwsłoneczne od Ursusa Versacze , a moją Olbrzymową głowę zdobiła chusta od Mufasy Walentino. Nie udało mi się ukryć jedynie pędzelków, ale szczęśliwie nikt mnie nie zauważył. Inaczej sprawy mogłyby potoczyć się bardzo nieciekawie, gdybym wpadł w obiektyw jakiegoś psiego paparazzi.

Kiedy w końcu dotarłem do drugiego wyjścia Szafy, w którym szczerze mrucząc nigdy nie byłem, łapką nacisnąłem na klamkę, a drzwi delikatnie się uchyliły. Wystawiłem ostrożnie jeden pędzelek, potem drugi, a następnie całą moją kocioosobę. Mój wzrok utkwił na niepozornej witrynie maleńkiego sklepiku znajdującego się naprzeciwko Klubu Szafa, w którego stronę się skierowałem. Za mną wciąż stąpał Mufasa...

 c.d.n.hahaha 
Kot_Ursus
12 łapek (comments)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz