czwartek, 20 maja 2010

324. Relacja z urodzin Ursusa, cz.2



   Po przekroczeniu progu Piwnicy pod Kocurrami przywitało nas gromkimi oklaskami wiele Olbrzymowych kociobistości, w tym mój Tatko Consul i Praprapraprapradziadzio Casco



  Witam, jestem Tatką Ursusika i nazywam się Consul.


   Na moją cześć odśpiewano również utwór “Toast”, którego wykonanie usprawnił Pradziadzio Pavarotti, po czym każdy z kocioosobna złożył mi życzenia urodzinowe. Mojej radości nie było widać końca. Czułem jak pędzelki na moich Ursusikowych uszach  naprostowały się z wrażenia, a przez ciało przeszedł dreszcz. Po podaniu każdej kociobistości łapki, na polecenie mojego Tatki udaliśmy się do Sali Głównej Piwnicy pod Kocurrami, gdzie w obecności wszystkich, w tym moich Kocich Przyjaciół blogowych, czekała na mnie wielka niespodzianka. Na tronie zasiadł Praprapraprapradziadzio Casco, któremu asystowali Praprapradziadziowie: Skywalker i Chief Two Moons. Nakazali przybyłym Gościom rozsiąść się w bogato zdobionych kocich kanapach, okrytych eleganckim kożuszkiem, po czym poprosili, abym zbliżył się do nich. Towarzyszył mi cały czas Tatko i Mufasa, choćby po to, żebym nie poczuł się zagubiony i osamotniony. W pierwszym rzędzie moje żółte oczy dostrzegły Pradziadziów: Pavarottiego i Radio Ga-ga, a także Prapradziadzia Calvina oraz Pradziadzia Countdowna.Obecność moich Przodków dodawała mi odwagi, ale też otuchy, to też poczułem się bardzo bezpiecznie.
     Najpierw położono mi na grzbiecik pewien przedmiot, który miał symbolizować ukończenie przeze mnie 3 lat, a tym samym  osiągnięcie maine-coonowej dojrzałości.






  Z tronu zaś powstał Praprapraprapradziadzio Casco i donośnym głosem oznajmił:


“ To zaszczyt Ursusie gościć Cię w Piwnicy pod Kocurrami, a przyznam Ci kociobiście, że czekałem na ten dzień całe 3 lata. Obserwowałem potajemnie Twoje losy i wybryki na Twoim blogu, kontaktowałem się z Twoim Tatką, Dziadkami, Pradziadkami, Prapradziadkami, Praprapradziadkami, z którymi często o Tobie mruczeliśmy. Wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że Twoja Kocioosoba w pełni zasłużyła sobie na przyjęcie Cię do naszego Olbrzymowego Klubu. Nie wątpimy też w to, że umilisz i uświetnisz dalszy rozwój tego miejsca, a Twoje talenty, szczególnie te związane z żarłoczkiewiczowaniem i pędzlingiem luzak , rozwiną przysłowiowe skrzydła i rozsławią Piwnicę pod Kocurrami.  Dlatego też ogłaszam wszem i wobec, iż uroczyście mianuję Cię i pasuję na prawowitego Kocioczłonka naszego Olbrzymowego Klubu”...


  W tej samej chwili Praprapraprapradziadzio Casco położył na mojej Ursusikowej głowie specjalnie dla mnie przygotowany, wysokiej klasy koci wianek. Podkreślił on żółtość moich oczu i nadał mojemu pyszczkowi powagi oraz lwiego, dzikiego wyglądu. Poczułem, jak duma przeszywa moją kocioosobę. Oto jak się prezentowałem luzak:











Po oficjalnej uroczystości nadszedł czas wręczenia mi prezentu, o którym pomruczę Wam następnym razem. hahaha
Kot_Ursus
26 łapek (comments)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz