poniedziałek, 10 marca 2014

626. Budka, zwana Bamboszem


  Budka, zwana Bamboszem okazała się być kociorewelacją i trafionym prezentem od moich Ludzi. Zanurzam się w niej codziennie, gdzie zapominam o całym świecie, a czas spędzony na harówkach w jej wnętrzu sięga nawet 20 godzin dziennie! Olbrzymowi zaś nie przypadła do gustu, prawdopodobnie z racji jego gabarytów. Raczej nie zmieściłby się. Nie zabraniam mu odwiedzin w Bamboszu, ale poza włożeniem do niego maine coonowej głowy i pędzelków, natychmiast się wycofuje. Nie chodzi o mój zapach, bo przesiadujemy w tych samych miejscach-jak fotel, czy budka w drapaku i jakoś mu to nie przeszkadza. Gdybym miał wystawić jakąś opinię na temat mojej nowej bazy, to pomruczałbym, że nie polecam jej dużym kotowatym, takim jak Ursus. Chyba czułyby się tam trochę nieswojo z racji mniejszej ilości miejsca. Choć z drugiej strony mój Współmieszkaniec potrafi przesiadywać w ciasnym kartonie, zzipowany- jak to mówią nasi Ludzie- do granic możliwości. Może wydziwia, ale to nie moja sprawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz