poniedziałek, 8 września 2014

672. Pechowo

   Ale nabroiliśmy! To znaczy to sprawka Luny, bo jak to możliwe, żeby taka drobna Kotka była w stanie rozbić lustro Pańci? Było sporej wielkości, nie wisiało, a stało i nigdy nic się z nim nie działo, poza tym że służyło głównie naszej Właścicielce. Choć już wcześniej dochodziło między nami do syczingu i warczingu, a ostrzeżenia ludziowatych, abyśmy się we trójkę uspokoili, nie robiły na nas szczególnego wrażenia, to nikt by nie przypuszczał, że cokolwiek stanie się z lustrem. Rozbite kawałki szkła tym razem sprawiły, że miarka człowieczej cierpliwości wyczerpała się. Najpierw Pańcia jak nigdy wydarła się na Lunę, rozpłakała się z bezsilności, a Pańcio chyba jako głowa stada w obronie swej żony:), dobitnie nakrzyczał na Czarnulę, która wiedząc że zrobiła coś bardzo złego najpierw go ugryzła!!!, gdy próbował ją złapać, a następnie uciekła i nie wróciła aż do dzisiaj. Nie dość że popsuła Pańci imieniny, to jeszcze Pańcio teraz poczuł osłabienie, a miejscu ugryzienia pojawiło się opuchnięcie.
   Z kolei Mufasa bardzo mi zaimponował, bo przybiegł mi na pomoc, kiedy Luna próbowała mnie zaatakować. To by oznaczało, że wiele dla niego znaczę, a te wszystkie wymądrzania z jego strony, zajmowanie tronu i domowe rządy, to tylko taka Niebieściuchowa przykrywka. Oczywiście nie bałem się jej, ale żal tego lustra i ręki Pańcia. Małpiszon czy Jędza ( nowe przezwisko Umcii) przyszła się przywitać i już się ocierała o ich łydki, emocje opadły, a tu jeszcze ludziowate złapały tzw. gumę, a kilka dni temu Pańcio musiał wymienić górę od laptopa. Szmatka do czyszczenia uszkodziła monitor! Co pech to pech!!! I to wszystko w jednym czasie!
Udało się ludziowatym za to pojechać na dwie wycieczki i odwiedzić sporo (głównie) afrykańskich zwierząt w jakimś ogrodzie, czy parku...Szczęśliwie nie wszystko się popsuło :-)

6 komentarzy:

  1. uuu, to niedobrze, że tak się narobiło :( ręka lepiej? jeżeli nie to trzeba do lekarza, kocie zęby czy pazury mogą naszkodzić! jak to mówią - pech to stadne "zwierzę", nie występuje pojedynczo :( pociecha chociaż z tych wycieczek, że udane :)
    a w p.s.: wszystkiego najlepszego z okazji imienin :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, zapomniałam jeszcze wspomnieć o tym, jak musiałam wrócić do dentysty z powodu bolących dziąseł, po tym jak mi zrobił zęba i jak to popsuła się suszarka :) Z ręką zobaczymy jutro. I to wszystko w ciagu dwóch tygodni....

      Usuń
  2. No to się narobiło, za dużo jak na jeden raz :)
    Ja też kiedyś ugryzłem pańcię, jak mnie ratowała, gdy łapka mi utknęła. Ręka pańci tak opuchła, że musiała jechać na ostry dyżur. Miała antybiotyk i zastrzyk jakiś :)
    Okazuje się, że mamy niejedno za uszami :)
    Dobrze, że wycieczka wszystko wynagrodziła :) Rudy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej aż ostry dyżur? To widać Rudy, że kocie zęby to nie żarty :) Nasz Pańcio na szczęście z dnia na dzień czuł sie lepiej. Ursusik :)

      Usuń
  3. Cześć Braciszku
    Ten pech, to chyba sprawa rodzinna. Mój Pańcio też zaliczył kilka pechowych wpadek. Najpierw jak wyczyścił ogródek z chwastów i rozsypał ziemię torfową,
    to przyszła ogromna ulew z burzą i piorunami i cały torf wypłukał. Burza wisiała nad nami prawie dwie godziny, ze strachu aż nam się pędzelki wyginały. Potem ziemia została uzupełniona i Pańcio posiał trawę, znowu przyszła ulewa i nasionka popłynęły. Dzisiaj w czasie jazdy na zakupy uszkodziły się wycieraczki w samochodzie i trzeba było stać godzinę na poboczu, aż minie ulewa, a samochód
    trafił do warsztatu. Na dodatek całkowicie popsuło się centralne ogrzewanie w naszej letniej rezydencji. Nie przystoi dobrze wychowanemu kotu opowiadać co Pańczo "mruczał" na ten temat. A poza tym jest fajowo, choć z powodu deszczu wychodzimy tylko na taras, bo na podwórku jest bardzo mokro. No i ciężko harujemy na drapakach lub na fotelach. Pozdrawiam Cię mocno Ursusiku.
    Trzymaj się!
    Klimber

    OdpowiedzUsuń
  4. Klimberku, musimy odgonić te pechy, bo co nam tu bedą mieszać! Mam nadzieje, źe udało się Waszemu Pańciowi posadzić trawkę, bo Wy Kotowate musicie mieć dostęp do świeżego ogrodkowego smakołyku :)) My codziennie zajadamy ją i bardzo sobie chwalimy. A burzy też nie lubimy, Pozdrawiam mruczaco Ursus,

    OdpowiedzUsuń