wtorek, 23 września 2014

676. W Klubie Kamień i kociosiatkarze:)

  Klub Kamień;) zaskoczył mnie nieco swoją surowością i chłodem. Nie przejmowałem się jednak jego wystrojem, ponieważ to spotkanie z moim Olbrzymowym bratem i skonsumowanie czegoś pysznego należało do priorytetów. Natychmiast po przekroczeniu progu klubu, zauważyłem czekającego na mnie Klimbera. Niby siedział, ale w rzeczywistości harował na kanapie kamieniopodobnej przy jednym ze stolików. Moje Ursusikowe radary, czyli pędzelki natychmiast wychwyciły jego radary i po przywitaniu się wielkimi, kudłatymi łapami, mogliśmy w końcu wspólnie pomruczeć. Żeby jednak nasz plan wypadł pomyślnie, wcześniej musieliśmy ukołysać naszych Ludzi do snu, po czym potajemnie się wymknąć...wyskakując przez siatki:) Klimber wręczył mi krótkofalówkę, abyśmy mogli być w stałym kontakcie;-) 
-Nadajnik, odbiornik, antenę nadawczą i odbiorczą masz już w pędzelkach, więc nie będzie problemu- powiedział. Poinformował mnie też, że urządzenie reaguje na hasło "kabanos" i  powinienem jak najszybciej nauczyć się tajnego kociojęzyka, tak aby nikt nie mógł rozszyfrować naszych haseł. Szczególnie Mufasa! A ja no cóż...zaniemówiłem. Bo kto by pomyślał, że posiadam takie cuda kociotechniki w moich Olbrzymowych atrybutach uszkowych!
  Również zaskoczyło mnie to, że rozumieliśmy się bez słów. Zanim przeszliśmy do kociorozmów, nasze maine coonowe kocioosoby jednym mrugnięciem oka i skinieniem pędzelka dały sobie jasno do zrozumienia, że bez napełnienia brzuchów i zaspokojenia głodu, nasze spotkanie się nie uda. Szybko więc zamówiliśmy pełne miski jedzenia, w postaci myszy po amerykańsku;), szczura w sosie własnym, rybek i owada w cieście. Uczta jednym słowem! Pomyśleliśmy, że na początek powinno wystarczyć, a ja szczęśliwy, że nie muszę pamiętać o manierach przy stole, o których zawsze przypominał mi Niebieściuch, opędzlowałem wszystko, co się dało. Klimber również sobie nie żałował. A potem przeszliśmy do mruczącej pogawędki. Wspominaliśmy głównie Mistrzowstwa świata w siatkówce ludziowatych, które to wygrał kraj Przodków naszych Ludzi! Ale nieopisana radość i euforia! Nawet kraj Przodków Mufasy zaszedł dalej niż nasz, zajmując piąte miejsce, ale pocieszyliśmy się, że jedynym przegranym meczem Polski był ten z USA. To tak na otarcie naszych maine coonowych łez. Potem Klimber przyznał, że również trenuje siatkę, ale taką trochę inną, zwaną kocią...


Klimber: Jest to bardzo skomplikowany kociosport! Nieco różni się od człowieczej wersji. Potrafię skakać bardzo wysoko i razem z Ursusem moglibyśmy co nieco ugrać!


Ursus: A to już w ogóle hit i kociohistoria, bowiem od kociątka również interesowały mnie różne sporty, także kocia siatkówka. Aktualnie trenuję hokej na dywanie ;)


Tu Luna-Umcia: Kibicowałam Meksykowi, ale nie wyszedł z grupy niestety. Również lubię pograć w kocią siatkę, ale Olbrzymy tego nie wiedzą. Śledziłam ich i również odwiedziłam Klub Kamień. Pojadłam i podsłuchiwałam ich, ale to moja tajemnica.



Pozdrowienia dla Ludzi Klimbera!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz