czwartek, 12 listopada 2015

777. Nie ma skali dla Ursusika

 Święta i te narodowe i domowe minęły, muszki ściągnięte, a my powróciliśmy do naszych codziennych obowiązków: zarówno rywalizacji amerykańsko-rosyjskiej, jak i spankowo-harówkowych oraz syczingowo-warczingowych. Ale wszystko ma swoje granice! Po pojedynkach i ganiankach nadszedł czas, aby zaspokoić głód i skonsumować jedzonko. Kiedy pędzlowałem miskę z tzw. mokrym pokarmem, Pańcia otworzyła opakowanie kociej karmy, żeby dosypać dokładkę do prawie opróżnionej miski z karmą. Przejrzała opakowanie i pojawił się mały problem. Na opakowaniu akurat tej karmy zabrakło skali z porcjami dla mojej Olbrzymowej wagi. Dla Niebieściucha (4.2kg) wszystko jasne, a dla mnie? Dla 8,26 kg Kocurro? Kociompromitacja. Z drugiej strony jako że nie przytyłem od poprzedniego roku, a nawet schudłem, Pańcia dała sobie spokój z odmierzaniem porcji. Godne pochwały! Kto by tam liczył kociokalorie, skoro trzymam Ursusikową linię?

Pidgin emoticon winking

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz