poniedziałek, 29 lutego 2016

810. Powrót Pańcia

 Pańcio szczęśliwie wrócił do domu. Z przesiadką i opóźnieniem, ale wrócił. Nasze kocioosoby powitały go, choć o dziwo to Niebieściuch bardziej się zaangażował. Słysząc walizkę na kółeczkach i TE człowiecze kroki, pobiegł do przedpokoju i siedzial pod drzwiami! Hmm, ja wolałem się wstrzymać i zaczekać, aż Ludziowaty wejdzie do pokoju dziennego, czy telewizyjnego z moim fotelem :) Pańci nie było, pojawiła się dopiero po popołudniu. Zgodnie z jej przewidywaniami zastała nas śpiących w łóżku, ale nie budziła nas i tylko się uśmiechnęła. Rozumiała, dlaczego Pańcio śpi, ale my? I wtedy też ją olśniło. Zrozumiała, dlaczego tyle czasu oddawaliśmy się drzemkom podczas ostatniego tygodnia. Wszystko po to, by być przygotowanym na towarzyszenie naszemu Właścicielowi, który jeszcze przez kilka dni będzie odsypiał 6-godzinną różnicę czasową. Na jej pytanie, w której strefie czasowej znajdują się aktualnie Mufasio i Ursusik, czy w Archangielskiej, Wschodniego Wybrzeża kraju przodków Olbrzyma, czy może Hawajskiej, nigdy nie potrafimy jednogłośnie odpowiedzieć :) Bo to zależy! :) 



Tymczasem Pańcio przywiózł pamiątki i prezenty dla Ludziowatej i siebie, poopowiadał różne historie pozytywne i mniej pozytywne. Słuchaliśmy go z zainteresowaniem, a moje pędzelki szczególnie! A później.... Pańcio musiał jeszcze pospać i uznałem to za bardzo dobry pomysł! 

Na dokładkę obrosłem dolarami!!! :) ( co prawda trzema, ale zawsze). Poczułem wówczas powiew kraju moich Przodków!

:-))
( dziś też mamy ciekawą datę, datę, która zdarza się raz na 4 lata: 29 lutego)

piątek, 26 lutego 2016

809. Pod kołderką i na kołderce

- O nie, Chłopaki znowu śpicie? W której strefie czasowej teraz jesteście? Nie ma mowy, ja do Was nie dołączam, gdyż zasnęłabym od razu. Idę stąd, a Wy harujcie! - tak oto przywitała nas dziś nasza Pańcia, gdy wróciła do domu. Hmm, kto to widział!!!






:-)

czwartek, 25 lutego 2016

808. Inspektor Ursusso na tropie wiosny...

 Dziś również Pańcia zastała nas śpiących. Po południu rozpoczęliśmy przebudzenie. No cóż, to dlatego że w Kotonolulu na Kocich Hawajach trwała noc, a właściwie wczesny ranek, a to strefa czasowa,  z którą najbardziej się utożsamiamy :) (Niebieściuch jeszcze zerka na Archangielsk). 
- Tutaj nie są żadne Kocie Hawaje, tutaj mamy strefę czasu środkowoeuropejskiego i Wy Chłopaki powinniście korzystać z dnia. Pospacerować, sprawdzić, co u ptaszków, co słychać w krzaczkach, przewietrzyć futro, a nie tak harować pod kołderkami i kocykami!- powiedziała stanowczo Pańcia.
Hmm, uniosłem głowę, a na dźwięk słowa "spacerek" moje pędzelki stanęły na baczność! A kiedy Pańcia wyjęła smycz i moje psie ( kociompromitacja) szelki, natychmiast wybiegłem z koszyka. Wyszliśmy we dwoje na małą przechadzkę, a Niebieściuch nie dał się namówić. Na zewnątrz i na widok otaczającej przyrody włączyła mi się funkcja " inspektora i kontrolera", dlatego też każde drzewko, listek, czy murek musiały zostać starannie sprawdzone. Koniecznością było dowiedzenie się, które psowate i kotowate kręciły się po osiedlu.
Pańcia podśmiechiwała się ze mnie i nazwała mnie Inspektorem na tropie wiosny. Nie mogłem zaprzeczyć!

Wiosna coraz bliżej...




Hmm, ktoś wyciął krzaczki i zrobiło się pusto! 

Nawet mnie jakiś cień "prześladował" :)
Mój własny cień trochę mnie wystraszył :)
Moją kocioosobę zaintrygował pewien kontener. Może w środku były rybki? Hmm

:-)

środa, 24 lutego 2016

807. Strefy spankowo- czasowe :)

Nie tak łatwo skontaktować się z Pańciem, a to z powodu 6-godzinnej różnicy czasowej. Pańcia tylko raz wytrwała i poczekała do 2 w nocy, abyśmy mogli usłyszeć i zobaczyć naszego Ludziowatego. Zwykle nie jest w stanie i już dawno śpi. Przy okazji wydało się, czy Mufasa obraził się na Pańcia, czy nie. Nic z tych rzeczy- Niebieściuch od razu pobiegł do komputera za głosem Ludziowatego i co więcej- zaczął obwąchiwać monitor! Kociompromitacja. Ja nie lepiej- jak głuptas biegałem od okna do kocich drzwiczek na świat. Chcieliśmy zauważyć, że my kotowate też tęsknimy, gdyby ktoś nie wierzył! 
A dziś, kiedy Pańcia wróciła do domu, zastała nas w pozycjach śpiąco-harówkowych. Zapytała więc nas:
- Hallo Panowie, a co to za spanie? Jest dzień, słoneczko, a Wy urządzacie sobie drzemki?



Przepraszamy bardzo, może i dzień, ale biorąc pod uwagę strefy czasowe, to która godzina jest w Honolulu na Hawajach należących do kraju moich Przodków? ( tudzież Kotonulu?:) ). Jeszcze noc, bardzo wczesny ranek (wtedy, gdy Pańcia wróciła), tak więc łączymy się i solidaryzujemy spankowo z tamtą strefą czasową. :-) A w Niebieściuchowym Archangielsku już późny wieczór, nie wspominając o Jakucku. Nasz punkt widzenia na strefy czasowe ma silny związek ze spankiem! Tam, gdzie późny wieczór lub noc, my śpimy! 

- Ale w Twoim stanie Maine Ursusiku nie ma jeszcze ani nocy, ani późnego wieczoru, tam wciąż pełnia dnia, więc? 
Hmm, no i znowu mnie Pańcia przegadała...

:-))

wtorek, 23 lutego 2016

806. Dwa cienie

Kiedy nie ma Pańcia, naszym jedynym człowiekiem, z którym chcemy spędzać czas- jest Pańcia. Gdy zostajemy sami w domu, wyczekujemy na nią pod drzwiami i zawsze się witamy. Chodzimy potem za nią dokądkolwiek pójdzie, a to do kuchni, a to przed telewizor na kanapę, do maszyny do szycia, rozsiadamy się też na jej biurku koło komputera, czy książek, a nawet koło prysznica. Nic nas to nie obchodzi, że Pańcia chciałaby odetchnąć i mieć chwilę samotności. Nie ma dla nas znaczenia to, że jej rzeczy stanowią dla niej wartość, na których czasem nawet odpoczywamy! Gdzie najlepiej wyprostować łapy, jak nie na rzeczach ludziowatych? No i się doigraliśmy- zostaliśmy określeni: cieniami
- Jesteście jak dwa cienie, które za mną podążają i mnie śledzą! - oznajmiła nasza Właścicielka. Kotki są kochane, ale czy nie moglibyście zwyczajnie poharować w fotelu lub Bamboszu? 
Przepraszamy bardzo, ale dopóki nie ma Pańcia, każde mizianko, tulonko, głaskanko spada na Pańcię i nic nas to nie obchodzi, że akurat robi coś innego. Co więcej po to Stwórca dał człowiekowi dwie ręce, żeby drapały dwa kocie grzbieciki jednocześnie! I prosimy nie wybrzydzać, nie marudzić i pogodzić się ze swoim człowieczym losem! :)


Tu dawna Sąsiadka Luna: ja też byłam trochę cieniem tych Ludzi, ale nie w takim stopniu, jak Olbrzym i Niebieściuch.  Ludziowata coś tam nuciła wtedy:
-Widziałam kota cień, po dachu skakał i mruczał, człowieka szukał, człowieka witał, siedział na płocie w środku dnia....i inne bla bla bla...

Cienie? Niby jakie cienie? Raczej Ursusik Zorro! Hmm :)

niedziela, 21 lutego 2016

805. Gdzie jest Pańcio?

  Nasz Pańcio zniknął. Kilka dni temu okazało się, że wraz z innymi dwoma panami, których nie znamy, musi polecieć do kraju moich Przodków!!! Nie był to wyjazd turystyczny, tylko został wysłany i za tydzień wraca. Kiedy wychodził z domku z walizką na kółkach oraz laptopem w torbie, niczego nieświadomi nie podejrzewaliśmy, że poleci tak daleko. I to dokąd? Pomimo że szukamy go i tęsknimy za nim, to cieszy mnie, że stąpa teraz po ziemi moich maine coonowych Przodków! Gorzej z Niebieściuchem, który chyba się na Pańcia obraził! Hmm :-) Co więcej na pewno nasz Właściciel przelatywał nad Maine, "moim" Olbrzymowym stanem, co jeszcze bardziej raduje moją kocioosobę i moje pędzelki! Ale trochę kaprysił, bo jak sam powiedział, znudziło mu się Wschodnie Wybrzeże, gdyż już je widział z pięć razy, a teraz poleciałby do Kalifornii albo na Florydę. Cwaniaczek- chciał mieć trochę lata! A może jeszcze Hawaje i Honolulu, tudzież Kocie Hawaje i Kotonolulu, na których bywałem z Mufasą w tajemnicy? :) Pańcio- podobnie do mnie- szybko się nudzi i dobrze, byłoby zobaczyć coś innego. Reakcja Pańci na grymasy Ludziowatego bezcenna! Dla niej to abstrakcja, skoro ona nigdy tam nie była, a tu proszę Pańcio wybrzydza! 

Jako że nie lubimy samotności, kiedy nie ma Pańcia, to nie odstępujemy Pańci na krok, chodzimy za nią wszędzie, szczególnie że martwiła się tą podróżą- przez samoloty i przesiadki...( leciał przez Kanadę, kto to widział!).


Zobaczę przez drzwiczki na koci świat, czy czasem nie widać Pańcia...
Nic z tego! Mogę tylko zamruczeć?
Gdzie jest Pańcio, Pańcioooo?
Czy ktoś widział Pańciaaaa?

Po kołderką go nie ma...
Kociompromitacja, lata się tylko do Archangielska i ewentualnie Sankt Petersburga! 





środa, 17 lutego 2016

804. Kolejne święto :)

Dwa dni po urodzinach Mufasy obchodzimy 17 lutego Dzień Kota! Wszystkim Kotowatym wszystkiego najlepszego, dużo człowieczej miłości i oczywiście jedzonka :) 

- Niebieściuchu, skoro dziś nasze kocie święto, to mógłbyś zapytać Pańcię, kiedy dodatkowa kolacja? Bo mnie nie wypada :)
- Olbrzymie, przecież już pędzlowałeś miskę
- Hmm, nie pamiętam!!! 

:-)

poniedziałek, 15 lutego 2016

803. Wielki Dzień, Wielkie Święto!



http://bestanimations.com/Holidays/Fireworks/Fireworks.html
  Dziś w domku wielkie święto! Niebieściuch Mufi-Mufasa Rusek Mądrala, Domowy Król i mógłbym tak wymieniać bez końca- skńczył 10 lat!!! Czas zleciał, a mój Współmieszkaniec nie przejął się, że to już dwucyfrowy wiek! Za to Ludziowate się wzruszyły, mówiąc że to już 10-letnia Miciusiowa historia i tyle wspomnień...
Na cześć Niebieściucha fajerwerki ode mnie! 
Ursus Ursusso Olbrzymo.

:-)

piątek, 12 lutego 2016

802. Pożegnanie

  Dziś na zawsze opuścił nas Pan Electrolux. Pojechał- wraz z innymi starymi sprzętami elektronicznymi i nie tylko- do miejsca, w którym prawdopodobnie jego części zostaną wykorzystane do czegoś innego. Albo na złom?  Ludziowate wystawiły niepotrzebne dla nich rzeczy, gdyż była wywózka i to w zasadzie bez większych emocji. Ja zaś bardzo się przejąłem, bo ten odkurzacz znałem od kociątka. Ile to wspomnień, ile masażyków mi robił szczotkami...
Pozostał po nim karton, który na dłuższą chwilę postanowiłem zająć. Pańcia poinformowała mnie, że z początkiem nowego tygodnia, będzie wystawiała papier, a więc i m.in. pudło po Panu Electroluxie.
Zrobiło mi się smutno, a Ludziowata, aby mnie pocieszyć pojeździła po moim grzbieciku szczotką następcy Pana Electroluxa- czyli Pana Filipa. Podobnie opuściła nas Pani Pralka. Jacyś Panowie przywieźli nową ze sklepu, a starą zabrali. Co to się wyrabia? Taka kolej rzeczy.
:)




czwartek, 11 lutego 2016

801. Przyjaźń z Panem Filipem

  Moja przyjaźń z Panem Filipem z rodziny Philipsów rozkwitła. Jest lepiej, niż z emerytowanym Panem Elektroluxem! Może to przez jego inne szczotki? W każdym razie bywam obrażony, kiedy Pańcia do sprzątania korzysta z pomocy miotły! Żądam, aby cały czas odkurzała i przy okazji pojeździła mi po grzbieciku i całym maine coonowym ciele! Posłuchała się, ale tylko na chwilę, więc poszedłem do Pańcia. Kiedy mój Właściciel odkurzał, wdrapałem się na najbliższe siedzisko, czy to łóżko, czy to fotel i domyśliwszy się, o co mi chodzi, postanowił przybliżyć mi odkurzaczoosobę Pana Filipa :-) Nie cackał się, jak Ludziowata i zdecydowanym ruchem wymasował mi futerko! I tak ma być! Z odkurzaczem trzeba być w bliskim kontakcie!



sobota, 6 lutego 2016

800. Nadzieja Luny- Umcii ze snu

  Czy mnie słuch nie myli? Czy istnieje cień szansy, abym stała się Papageną Niebieściucha Mufasy? Kudłata Neva wspominała coś o krótkowłosej kotce, która mogłaby się Ruskiem zainteresować! Jestem krótkowłosa? Jestem. Tylko czy on mnie by zechciał? Och, ale by było...Luna Papagena i Mufi-Mufasa Papageno wielka nieskończona miłość :)

Mufi-Mufasa: Daremny trud Czarnulko, miłostki nie zajmują mojej uwagi, wolę regulację populacji ptaków i gryzoni oraz zarządzanie Olbrzymem, a takźe moich Ludzi.

:)

piątek, 5 lutego 2016

799. Ursusik Papageno i jego Papagena ;)

    Nasi Ludzie jak na dawnych chórzystów przystało, często sięgają do muzyki poważnej, a także opery. Z nostalgią wspominają koncerty i wyjazdy po Europie, a Pańcia szczególnie tęskni. Śpiewanie im pozostało i nie ma dnia, żeby czegoś nie śpiewali, a i bywa, że kogoś podrabiają, ( to Pańcia działka, jego ukryty talent, Pańcia w tym względzie wypada gorzej). :) Zaś my musimy tego wysłuchiwać i cóż przywykliśmy! Dzięki internetowi nasi Właściciele mogą obejrzeć i posłuchać niemal wszystkiego, co prawda lepiej byłoby doświadczyć bezpośredniego kontaktu ze sztuką, jak mówią, ale aktualnie to trochę utrudnione. I oto  po oglądnięli transmitowany na żywo Straszny dwór Moniuszki, a potem Czarodziejski flet Mozarta (Zauberflüte). Trudno opisać ich zachwyt obiema operami, ze szczególnym naciskiem na tę pierwszą, ale skupię się na jednym. Otóż po obejrzeniu i wysłuchaniu opery Mozarta zacząłem być nazywany od imienia pewnej postaci, tam występującej, a mianowicie Papageno! Papageno w skrócie to ptasznik, hmm, o dobrym sercu, trochę bojaźliwy, z wyglądu nieco nieokiełznany, obrośnięty piórami, czasem futrzasty- w zależności od charakteryzacji i wizji ludzi wystawiających operę.

( zdjęcia pochodzą z internetu)

W opinii mojej Właścicielki idealnie pasujący do mojej kocioosoby! Cały Ursusik, szczególnie przez te ptaszki!- stwierdziła. Papageno za swe dobre serce zostaje wynagrodzony i znajduje dziewczynę swoich marzeń, Papagenę. A następnie po zakończeniu opery długo nie musiałem czekać, aby usłyszeć pewne pytanie od Pańcia: 
- a kto jest Twoją Papageną Ursusiku? Gdzie ona jest? 

Nie sądziłem, że tak szybko uzyskam odpowiedź na te pytanie. Pańcia znalazła odpowiedź, kiedy kilka dni później całkiem przypadkiem na jej drodze do domu stanęła tajemnicza futrzasta łapa, a właściwie cztery!
Owa kocioosoba zeskoczyła z parapetu i podeszła do naszej ludziowatej, ocierając się o jej dłonie i łydki. Pańcia wiedziała od razu, że to ani maine coon, ani norweski leśny i uznała, że to najprawdopodobniej kot syberyjski w odmianie Neva Masquerade. Potem sprawdziła w internecie i wszystko się zgadzało. No cóż skoro syberyjski to kraj Przodków ten sam, co  Mufasy, a Neva to rzeka przepływająca przez Sankt Petersburg, w jedynym mieście Rosji, które odwiedzili nasi Ludzie i to z chórem, gdzie wystąpili. A skoro chór i filharmonia, to i opera i... Papagena! Dziwne rozumowanie ludziowatej, ale patrząc na futrzastość Nevy, ( bo tak ją sobie początkowo nazwała), oznajmiła jej podczas tego krótkiego spotkania, że oto jej domowy Papageno odnalazł swoją Papagenę! 

hmm
Biorąc pod uwagę moje pochodzenie, to nie da się ukryć, że z Mufim-Mufasą łączy mnie więcej, jednak patrząc na nasze gabaryty, to mogłabym go przysłonić futrem. Niech lepiej zainteresuje się nim jakaś krótkowłosa kotka. W przypadku Olbrzyma pierwotnie trochę się opierałam, ale widząc jego zdjęcie, moje syberyjskie serce zaczęło bić szybciej i zrobiło mi się cieplej! Zapytam więc: gdzie mój Papageno? 
Tu jestem! I to w stroju!
Papageno Nevo zaśpiewajmy naszą wspólną arię...