niedziela, 14 stycznia 2018

957. O władzy w domku


  Skociompromitowałem się i jak gdyby nigdy nic przysiadłem się do Mufasy w koszyku. Ludziowaci bardzo się wzruszyli, a ja no cóż  musiałem wyjaśnić sprawy z Ruskiem. Zauważyłem też, że miejsce po ropniu jeszcze w pełni się mu się nie zagoiło, stąd ta dziurka po lewej stronie na jego futerku, widoczna na zdjęciu. 

- Niebieściuchu nie bądź taki i nie złość się na mnie. Małe bitwy kociarate jeszcze nikomu nie zaszkodziły. A to, że marzy mi się przejęcie władzy w domku, to co z tego? Jestem od Ciebie większy i silniejszy, to też korci mnie, aby zasiąść na tronie. Pokusa jest tak ogromna, że trudno ją czasem poskromić. Nikt ze mną się nie liczy i od samego początku jestem na najniższym szczeblu hierarchii. 
- Olbrzymie, jak to nikt się z Tobą nie liczy? Ludziowate chodzą z Tobą na spacerki, napełniają Ci michy, głaszczą po futrze i jak trzeba szukają pomocy u Pana Wetrynarza i martwią się, gdy coś Ci dolega. Do tego harujesz wyciągnięty w koszyku, tudzież na kanapie i robisz, co chcesz. Ja tylko trzymam łapkę na pulsie i obserwuję wszystko z mojego kociego tronu. Jeśli przesadzisz, będę interweniował. Gdy ja zarządzam, jest porządek, w Twoim przypadku powstałby chaos. Poza tym, niby rządzę, a to Ludzie się panoszą i decydują o nas i naszym losie. Także nie marudź. 

-Hmm, i tak będę walczył o tron! 

😆

4 komentarze:

  1. oj tam, wedle starszeństwa rządy się należą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas tak, ale ciekawe, czy zawsze starszy kot rządzi :)

      Usuń
    2. u nas też Szaruś rządził, mimo że Miluś był większy

      Usuń
    3. Potwierdza się zatem, że siła nie leży w gabarycie, a w głowie hehe

      Usuń