sobota, 27 czerwca 2020

1105. Prywatna publiczna kuweta

 Pomysł z płotkiem i siatką, chroniącymi i odgradzającymi rośliny od naszych kocioosób, okazał się strzałem w dziesiątkę. Dla Ludzi ma się rozumieć. Inaczej mrucząc- wygrali z nami, gdyż i Mufasie również zdarzało się pozostawić coś: to tu, to tam:) Od kiedy wdrożyli swój plan w życie, w ogródku nigdzie już nie pojawił się niegrzeczniuch. Rośliny i ziemia co prawda odetchnęły z ulgą, nie wspominając o Człowiekowatych. Brak dostępu do kwiatów z każdej strony, bardzo utrudniło mi zadanie. Ale pokusa pozostała. Sytuację dodatkowo wzmocnił fakt pojawienia się w ogródku drugiej kuwety! Pomysł Pańcia tym razem. Kiedy już nauczyliśmy się korzystać z jednej, bo w przeszłości różnie bywało, ponownie poczułem się skociompromitowany. Druga kuweta, taka bardziej z myślą o mnie, chowana jest do domu tylko na noc i gdy pada deszcz. Do jej zadań należy odwrócenie mojej uwagi od kopania w ziemi. I zdaje ten egzamin. Pierwsza kuweta zwykle stoi w domu, tam gdzie zawsze, czyli w czymś na wzór schowka, który zbudował Pańcio. Ta z kolei bardziej przewidziana z myślą o Niebieściuchu, gdyż spędza on więcej czasu w wewnątrz i Bamboszu. Ale gdy Futrzasta Kreatura wyjdzie na trawkę, często kieruje się do tej ogródkowej, czyli mojej. Nie do końca mi się to podoba i na przekór ładuję się wtedy do tej Ruskowej. Dochodzi między nami do sprzeczek pod kuwetami, o to: kto gdzie i co?😎

O to, czyja jest kocio-prywatna, a czyja kocio-publiczna? A może dwie na raz? 😆😀

Kociompromitacja!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz