środa, 12 stycznia 2022

1225. Myszka w pyszczku

 Wraz z Nowym Rokiem postanowiłem nie spoczywać na przysłowiowych laurach i pomimo niższej temperatury za oknem, wciąż zachować dawną aktywność. Z pozoru zimą, która już jakiś czas temu wyparła Panią Jesień, powinienem wydłużyć sen i zakopać się pod kocykiem, ale nic z tego. Ja-to nie Mufasa. Ogródek, czy to gdy ciepło, czy zimno, zawsze i niezmiennie wymaga mojej czujnej obecności i fachowego oglądu sytuacji. Szczególnie w okolicach płotu i karmnika. Za pomocą nietuzinkowych radarów, czyli pędzelków, zdobiących moje uszy, każdy najmniejszy szelest zostanie przez nie wychwycony, skontrolowany i gdy trzeba będzie- dzięki użyciu łap i całego Ursusikowego ciała, unicestwiony. Dokładnie w dniu, w którym do szopki zawitali Trzej Królowie, w tajemnicy i dla zmylenia mnie pojawił się w ogródku nieproszony gość. Wił się po płocie, aby następnie zeskoczyć na trawę. Gdy Człowiekowaci wrócili do domu, zorientowali się, że przed chwilą dokonała się regulacja populacji, tym razem mysiej. Baczne nasłuchiwanie i nieruchome trwanie przyniosło efekt, a gryzoń w pyszczku, którego przyniosłem Ludziom, a szczególnie Pańci w prezencie, ukazał kolejny raz moje łowcze umiejętności w pełnej krasie. Zamiast mi podziękować, że o niej pamiętałem, zawinęła podarek do woreczka i wyniosła do śmietnika. Hmm…

Może wolałaby szczurka?




😉

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz