poniedziałek, 6 czerwca 2022

1251. Niespodzianka zza lustra

 Gdy tak trwaliśmy w zastoju i niemocy, jakby świat rzeczywiście zatrzymał się na miesiąc, trudno było nam wymruczeć jakiekolwiek słowo. Nawet przelatujące ptaki, nie przyciągały naszego wzroku. Pradziadziowie to rozumieli, dlatego pozostawili nas w ciszy. Sami zaś, za pośrednictwem pędzelków na uszkach, subtelnie na siebie zerkając, przeprowadzili małą pogawędkę. Pradziadzio Dream Dandy doskonale wiedział, gdzie jest granica, o co może zapytać, a o co nie, a sądząc po wyrazach pyszczków moich dwóch Mentorów, nie pierwszy raz już się ze sobą komunikowali. Pomyślałem wtedy, że nie bez powodu leżał w pobliżu ten-wcześniej wspomniany kocyk, który zwrócił naszą uwagę, zanim ukazał się nam w zwierciadle Pradziadzio Pavarotti. W końcu- jakby nie patrzeć, mój wiekowy Pradziadzio Dream Dandy, nie mógł stać przez cały czas przy lustrze, a pozycja leżąca pozwoliła mu skupić się na rozmowie z Pradziadziem Pavarottim. 

Pradziadzio Pavarotti zaś wysłuchiwał Pradziadzia Dream Dandiego i doradzał mu to samo, co nam, z tą różnicą, że ten drugi- jako że już u schyłku swego kociego życia, rozumiał więcej, w porównaniu z nami  i zachowywał więcej spokoju. Do tego cechowała go równowaga i harmonia wewnętrzna. Nam-szczególnie mnie, brakowało takiego rodzaju pradziadziowej dojrzałości, wszystko wydawało się takie nieuporządkowane i nieopierzone. 

Kiedy ochłonęliśmy, poczuliśmy, że pożegnanie z Pradziadziem Pavarottim nieuchronnie nadciąga. Nie takie pożegnanie, jakby się mogło wydawać, ale na pewno chwilowe. Na jak długo? Tego nie wiedzieliśmy. My tu pozostaliśmy w ziemskim świecie, on w Kocim Raju, tak więc nasze drogi musiały się rozejść. Na ten moment. 

-Chłopaki, spokojnie, mimo że mnie nie będziecie widzieli, ja będę widział Was. Także będę blisko. Wraz z innymi. 

-Pradziadziu, a z kim jeszcze?- podstępnie, udając niewiniątko, zapytałem- niczym Pańcia, kiedy jako przysłowiowa szyja kręci Pańciem, jako przysłowiowa głową :) 

-Prawnusiu, nie przeciągaj struny. 

Wtedy znów Pradziadzia oświetliło piękne światło, a dźwięk głosu, który usłyszał, odebrał prawym pędzelkiem. Mój Przodek ponownie się pochylił i radośnie zamruczał, dziękując Temu Komuś. 

-Chłopaki, właśnie dostałem pozwolenie, abyście mogli przywitać się z dwiema dla Was ważnymi kocioosobami. 

Na tę wieść, przez grzbieciki przeszedł nam dreszcz, a wąsiki się nastroszyły. Ciekawość wyostrzyła nasze zmysły do tego stopnia, że nawet nie mrugnęliśmy. 

Ku naszej uciesze w lustrze pojawił Tatko Mufasy o imieniu Behave Yourself oraz mój inny Przodek, trochę mniej znany, czyli Pradziadzio Radio Gaga…




Radio Gaga

Ponownie zastygliśmy z wrażenia...

😁

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz