czwartek, 23 czerwca 2022

1252. Dwie rozdzielone rozmowy

  Pradziadzio Pavarotti ukazując nam mojego Pradziadzia Radio Gagę oraz Tatkę Mufasy, dobrze wiedział, co robi. Nie dość, że ponownie nie potrafiliśmy nic pomruczeć, to w dodatku dostaliśmy taką dawkę przeplatających się emocji, że jeszcze do teraz nas trzyma. Każda z tych dwóch- jakże dla nas ważnych Kociobistości, pojawiła się w swoim osobnym lustrze. Tak samo świecącym i ozdobionym szlachetnymi kamieniami, a w którym prezentowali się, jak młodzieńcy. Nasi Przodkowie spoglądali na nas z serdecznością i nieśmiale machali do nas łapkami. Wiedzieliśmy, że rozmowa z nimi potrwa krótko. Postanowiliśmy nacieszyć się tą kilkuminutową chwilą i nie narzekać, aczkolwiek zdążyliśmy się zorientować, że odbywała się ona inaczej, niż byśmy się tego spodziewali. Choć w tym samym czasie, to jednak rozdzielona na dwie pary: Mufiego i jego Tatkę oraz Pradziadzia i mnie. Ja nie słyszałem, o czym rozmawia mój Domowy Szef ze swoim Przodkiem, podobnie oni nie słyszeli nas, mimo że staliśmy obok siebie. Wyglądało to tak, jakbyśmy włożyli słuchawki, gdzie każda dwójka posiada swoje osobne połączenie telefoniczne. Nie pytaliśmy dlaczego tak, musieliśmy zwyczajnie zaufać Pradziadziowi Pavarottiemu, który przecież za pozwoleniem Kogoś, przyczynił się do tej niewymownej niespodzianki spotkania naszych Przodków.

  Zanim przywitałem się z Pradziadziem Radio Gagą, zerknąłem na Niebieściucha. Stał cichutko, z charakterystyczną dla niego gracją, na przeciwko lustra swego Tatki. Spoglądali na siebie szmaragdowymi oczami i obaj poruszali pyszczkami i wąsikami, co świadczyło, że rozpoczęli już swoją pogawędkę. Pomyślałem, że przypominało to sytuację, jakby ktoś włączył funkcję „mute” w pilocie od Pana Telewizora. Widziałem ich, ale nie mogłem usłyszeć. Podobnie oni nie słyszeli mnie i Pradziadzia Radio Gagi. 

Mój zacny Przodek- choć z wyglądu znacznie młodszy, odczytawszy moje myśli, szybko do mnie przemówił:

-Prawnusiu, niech sobie Niebieściuchy pomruczą, my mamy nasze maine coonowe sprawy. Te łakomczuchowe też.

-O tak Pradziadziu, jak dobrze, że nie muszę nic Ci tłumaczyć. 

-Przecież nadajemy na tych samych falach. 

-Pradziadziu imię zobowiązuje…Ale nie wiedziałem, że znasz i przyjaźnisz się z Tatką Mufasy…

-Prawnusiu, my tu wszyscy się lubimy, czy to z Niebieściuchami, czy innymi kotowatymi, a nawet pomruczę Ci więcej: nawet z psowatymi! 

-To niesamowite, a zdradzisz coś więcej? 

-Prawnusiu, wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. Jedynie smutna jest rozłąka z naszymi Ludziowatymi, dlatego bądź grzeczny, nie łobuzuj, słuchaj Pańci i Pańcia i jeszcze jedna porada: pędzluj miski z umiarem :) 

Tymczasem zawsze będę przy Tobie trwał, wraz z innymi Olbrzymami. 

-Z Klimberem też? 

-Oczywiście. On zawsze, jak Ci obiecał, mruga do Ciebie okiem z każdym promieniem słońca. Pędzelkiem także.

-Pradziadziu, a Mama i Tatko? 

-Również. Ale niech reszta pozostanie tajemnicą. A teraz Cię pożegnam, choć nie w dosłownym sensie i pamiętaj: sprawuj się Ursusiku.


Gdy Pradziadzio Radio Gaga pomruczał ostatnie słowo, zdążył jeszcze pomachać do mnie łapką, po czym zniknął wraz ze swoim lustrem. Podobnie Tatko Mufasy. Pradziadzio Pavarotti również powrócił do TAMTEGO świata. Radość przeplatająca się ze smutkiem z powodu tęsknoty za nimi. połączyła wzrok Mufasy i mój.


-Nie martwicie się Garçons, tzn. Chłopaki, przecież żyją oni TAM sobie w szczęściu. I my kiedyś do nich dołączymy, także pędzelki i uszka do góry- zawołał ukontentowany Pradziadzio Dream Dandy. 

-Ja też jestem content tzn. zadowolony Pradziadziu i w ogóle merci beaucoup za wszystko. Teraz gdy wiemy, że nasi Ludzie wciąż śpią, możemy spokojnie wracać. Poza tym na nas już czas i mimo że chcielibyśmy u Ciebie jeszcze zostać, to jednak brakuje nam Ludziowatych i przebywania z nimi na co dzień.

-Ależ ja to rozumiem! Chłopaki wracajcie, mnie uczucie tęsknoty za Człowiekowatymi także nieobce. Będziemy w kontakcie lustrzanym!


Po lekkiej przekąsce przed podróżą, pożegnaliśmy z Mufasą wszystkich moich francuskich Krewnych oraz innych mieszkańców hodowli, żartobliwie afiszując się nowonauczonym słówkami, za co nas pochwalono. Następnie jeszcze tego samego dnia, tym samym pojazdem-przypominającym przerośniętą salaterkę, wyruszyliśmy w drogę do domu. Do naszych Ludziowatych.



-Jakby co, ja będę mówił. Ty się nie odzywaj Olbrzymie.

😉

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz