piątek, 20 listopada 2009

280. Dwa lata naszego bloga!


 Tym razem wkradłam się do bloga ja, czyli Pańcia Ursusika i Mufaski. Korzystam z okazji, kiedy don kocurra harują w swoich koszykach. Zajęte "poważnymi" kocimi sprawami, myślą, że ja nie wiem, co one tu wypisują. hehe Moja rola nie ograniczy się więc dziś jedynie do wciśnięcia przycisku "publikuj", w który ogromna łapa Olbrzyma nie potrafi trafić.
  Wczoraj minęły dwa lata od kiedy ten blog istnieje. Nie planowałam co prawda pisania go okiem kota, a raczej z mojej perspektywy. Doszłam szybko do wniosku, że tak będzie nudno i nieciekawie. Ursusik po przybyciu do nas okazał się tak innym kotem, wręcz przeciwieństwem statecznego, choć energicznego, cichego i poważnego Mufasy, że wpadłam na pomysł, że trzeba spisywać gdzieś jego wybryki na pamiątkę. Mając 3 miesiące, już dorównywał wzrostowi i wadze naszego Ruska. Do tego w głowie mu było głównie jedzenie, czego nie widziałam u żadnego kota na taką skalę, a podkradanie z miski jego starszego współmieszkańca i obżartuchowanie się,  które dla śmiechu nazywam żarłoczkiewiczowaniem, głównie przyczyniło się do tego, że wtedy w listopadzie usiadałam przed komputer. I zaczęłam pisać...Blog w moim wyobrażeniu miał mieć wesoły i śmieszny charakter, jako opozycja do często smutnych i refleksyjnych kocich blogów. Powstał jakby dla równowagi, ale również i mnie samej miał poprawiać humor. Nie zawsze notki tworzę będąc w stanie euforii, chciałoby sie rzec koteuforii hahaha , bo wiadomo, że życie niesie różne troski i zmartwienia. A tu jest takie miejsce, gdzie można na chwilę o nich zapomnieć i po prostu pośmiać się. Za to jestem wdzięczna Ursusowi i Mufasie, bo od kiedy z nami zamieszkali śmiejemy się częściej z mężem, a do tego dostarczają mi nie lada inspiracji do notek. Do dziś postów np. o kociomodzie nie jestem w stanie przeczytać bez zaśmiania się. hehe
   Pisanie początkowo opierało się na tym, co działo się naprawdę w życiu małego Ursusika, a w pierwszym zamyśle chciałam, aby tylko Olbrzym opowiadał o swoich przygodach, spostrzeżeniach, wybrykach i kocich "problemach". (Stąd też tytuł bloga, zaczerpnięty od lubianego przez nas serialu, a który ciężko dziś już zmienić).
  Po jakimś czasie postanowiłam dołączyć Ruska do załogi bloga. Obgadywanie i narzekanie  na Mufasę przez Kudłacza trochę mi się znudziło. Stopniowo też zaczęłam dorzucać szczyptę mojej wyobraźni i fantazji, które od jakiegoś już czasu można zauwazyć w postach. Tak jakby dawno temu moja uśpiona dzięcięca natura lekko się rozbudziła...
  Kiedy dwa lata temu usiadłam pierwszy raz do spisywania Ursusikowych przygód, nie sądziłam, że tak fajnie się tu zrobi. Brana często za dziecko, doczekałam się dorosłych Czytelników, miłośników kotów, którzy chwytają, że tak powiem humor tego bloga. Nie znając mnie, wiedzą, że zawsze żartuję i rozumieją, że trzeba wszystkie te historie czytać z przymrużeniem oka. Bardzo mi się podoba, że odpowiadacie w komentarzach w takim samym tonie, że pomimo iż z pewnością lubicie też np. psy, potraficie wcielić się w Wasze koty, które trzymają się razem, by nawyzywać tym "szczekaczom".  hahaha  Młodsze Czytelniczki z kolei zachwycają mnie dojrzałością pisania. Mnie trochę średnio wychodzi romansowanie Mufasy i Laki, bo ciężko jest flirtować z perspektywy kocura-chłopaka, kiedy jest się dziewczyną. Ale Pani Laki na pewno rozumie. haha  Pozostaje Wam drodzy Czytelnicy podziękować za obecność tutaj i niech nasze koty nadal nas uszczęśliwiają...Ja tymczasem kończę, bo Ursusik się obudził luzak 
Kot_Ursus
28 łapek (comments)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz