poniedziałek, 30 listopada 2009

283. Pan Szaraczkiewicz


  Białaska panoszy się na całego i pomimo że to ona pierwsza odnalazła TYCH Ludzi to jednak nie jest ona jedyną kotką, która przyczyniła się do zarażenia ich miłością do nas-Mruczących Futrzaków. Ja również posiadam mój mały wkład i nie zamierzam się z tym ukrywać, a przeciwnie postanowiłem włamać się do bloga tych dwóch cwaniaczków i opowiedzieć więcej. Na imię mi podobno Moszi albo jakoś tak podobnie, jednak przez tych miłych homo sapiens zostałem nazwany Panem Szaraczkiewiczem lub Szaraczkiem. Nieciekawie, ale w ramach przyjaźni wybaczam im. Imię te miało być tymczasowe, gdyż Pani na poczekaniu je wymyśliła, w związku z moją rzekomą bezdomnością, a także chodziło o to, aby jakoś mnie odróżniać od tej tłuściochy Hrabiny. luzak 
Filemoncia:Tylko nie tłuściochy- przemądrzały Biało-czarny Stworze!!!  
   Kiedy pierwszy raz pojawiłem się w domku tych miłych Państwa, a usłyszałem o nich od szwędającej się Filuchy, nie widząc obróżki na mojej szyi, uznali, że na pewno jestem bezpański i bezdomny. A to nieprawda. Nie pomruczałem im jednak tego, chciałem, aby jak najdłużej pozostali w swoim błędnym myśleniu, bo wiązało się to z tym, iż pozwalali mi przebywać na ich kanapie. Co jakiś czas mogłem liczyć na małe przekąski, a i nie skąpili mi tulonka i drapanka po futerku. Musiałem tylko pokazać Białasce, gdzie raki zimują, ale łatwo nie było. 
Należymy oboje do silnych kociobowości, równocześnie terytorialnych i rządzących się. Stoczyliśmy niejedną walkę i warczing o względy Państwa Niebieściucha i tego kudłatego Kotamerykańca luzak , czasem musiałem ustąpić, a czasem ona. Kiedy nie udało się zakopać wojennego toporu, zmuszeni zostaliśmy do podzielenia się fotelem i niebieskim kocykiem.


Czasem tylko fotelem...


 Pojawił się także problem związany z moją prawdziwą właścicielką i właścielem. Któregoś dnia zaczęli mnie po prostu szukać, burząc tym samym mój plan i zapukali do Państwa Mufasy i Ursusa. Zapytali, czy czasem nie widzieli oni biało-czarnego kocura. W tym czasie biegałem sobie po trawce, obserwując z ukrycia ptactwo. Pani tych dwóch Niebieskich Kreatur lekko zmieszana, nie wiedziała, co powiedzieć. Trochę skłamała, oznajmując że kręci się tu od czasu do czasu taki miły kocurek, ale zataiła informację, że dość często przesiaduję w ich w domku, do tego nawet raz nocowałem! Ale cicho luzak  Kiedy tak sobie Ludzie rozmawiali, czym prędzej skierowałem się w ich stronę. Moja właścicielka ucieszyła się na mój widok, po czym wzięła mnie na ręce, pożegnała tamtą Panią i Pana, zabierając mnie na długo do domu. Przestała mnie wypuszczać, co bardzo mi się nie podobało. Pomimo to, ja również pozostanę w sercach tych Ludzi, ale muszę być kocim realistą, to Biała Markiza zawładnęła nimi pierwsza....



Kiedy nikt nie otwierał, dopominałem się pod oknem...
Mogłem spać nawet na worku, byle tam zostać...
Drzemki na niebieskim kocyku-niezapomniane...
Drzemki na Panu tych kocich kreatur-bezcenne!
I mnie fotelik nie jest obcy....
Niezapomniane pieszczotki...


Kot_Ursus
32 łapek (comments)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz