wtorek, 12 stycznia 2010

295. Po kociosylwestrze w Klubie Szafa cz.2


   Krótki pokaz kociomody ślubnej, który zaprezentowałem na wybiegu, musiał przypaść do gustu publiczności, gdyż towarzyszące temu gromkie oklaski, sprawiały wrażenie niekończących się. Zamiast powrócić do stolika, aby omruczeć z Wami drodzy Koci Przyjaciele ważne kocie sprawy i zacząć wreszcie zabawę kociosylwestrową, do mojej garderoby zapukał kierownik kotartystyczny “Szafy”. Poprosił mnie, czy nie zgodziłbym się wystąpić jeszcze raz na scenie, gdyż moja kocioosoba nietuzinkowa i tak rzadko spotykana ubarwia każdy wieczór klubu, kiedy tylko się  w nim pojawię. luzak  Jako że jestem w trakcie nagrywania kociopłyty, a także zajęć kształcenia głosu i słuchu, ów kierownik  zapytał, czy nie mógłbym wykonać jednego utworu człowieczego zespołu Queen, oczywiście przy użyciu odpowiedniej charakteryzacji. Westchnąłem ciężko, gdyż z jednej strony występowanie na scenie to dla mnie wielka frajda i przyjemność, ale z drugiej miałem świadomość pozostawienia Was samych przy stoliku.
    Zatelefonowałem do Mufasy z mojej małej komórki, ukrytej w górnej kieszonce futerka i poprosiłem, aby wytłumaczył Wam, ku jego niechęci oczywiście, iż spóźnię się i jeszcze przez chwilę pozostanę za kulisami. Rusek zarzucał mi wykręcanie się i stanowczo nakazał, abym sam kociobiście Wam się wytłumaczył. Tymczasem on umywa łapki i nie będzie wysłuchiwał żadnych żalów ani pretensji ze strony innych. Nie wiedziałem, co robić. Grzbiecik mi się zjeżył, wąsik nastroszył, a pędzelki opadły. Zadzwoniłem więc do Pusii- mojej Narzeczonej. Na szczęście okazała się być bardzo wyrozumiałą Kocią Damą i nawet ucieszyła się, że ponownie pojawię się na scenie. A kiedy nadszedł czas mojego występu, na oświetlonych deskach Klubu Szafa, najlepiej jak potrafię wykonałem kocią wersję utworu “It’s a hard life”.


Zadbano nawet o podobną charakteryzację, a właściwie fryzurę nawiązującą do tego pana z Queen luzak ...

 
http://www.lastfm.pl/music/Freddie+Mercury/+images/245911

   Tego człowieczego piosenkarza ciężko podrobić, co usilnie tłumaczyłem kociemu menadżerowi Klubu Szafa, ale nie chciał słuchać. Nawet w wersji kocurrowej trudno było zbliżyć mi się do wykonania tego artysty, po czym poczułem, że ponoszę kocioporażkę, ale mimo to zostałem nagrodzony brawami. Po występie Mufasa okazał mi pomocną łapkę, tłumacząc że i tak jestem wyjątkowy i niepowtarzalny, choć żarłoczny luzak,   a w kociożyciu nie chodzi  przecież o to, aby kogoś powielać. Mam mieć swój styl, który zaprezentuję na mojej kociopłycie. Przyznam Wam drodzy Czytelnicy, że ulżyło mi i z uśmiechem na pyszczku w końcu poszedłem do Was- do stolika. Pozwoliłem sobie na małe pędzlowanko talerzyka, na którym czekała na mnie sroka po zbójnicku. Niebieściuch był dosyć łaskawy, gdyż ten jeden raz nie pouczał mnie w kwestii podkradania różnych egzotycznych potraw, a także manier kulinarnych. A kiedy mój brzuszek stał się wstępnie dokarmiony luzak , w stroju kociosylwestrowym, (na zdjęciu poniżej), skierowaliśmy się na parkiet, gdzie obok kociego tanga i mufoberka, od czasu do czasu prezentowałem mój popisowy styl break-kota-dance na grzbieciku i pędzelkach.


 hehe  
Kot_Ursus
30 łapek (comments)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz