piątek, 22 stycznia 2010

297. Mruczące rozmowy Ursusa i Vancouvera


  Usłyszałem, że niedługo rozpoczną się igrzyska zimowe w Vancouver w Kanadzie. Chciałem nadmienić, że ludziowate bardzo sobie podpadły u mnie, gdyż wykorzystują w celach reklamowych imię mojego brata- kociobistości nietuzinkowej, która bardzo ciężko haruje na jego wizerunek. Jeśli nie na kanapie lub na tronie, to w szkoleniu młodszych kocurów w przekazywaniu genów kolejnym pokoleniom maine coonów 



Zdjęcia Vancouvera skopiowane z: 
http://www.starshollow.eu/sugarcoons.htm

-Witaj Ursusie!  Nie przejmuj się, już dawno sobie odpuściłem nazywanie miasta moim imieniem. Mam poważniejsze problemy na pędzelkach. 
- Vancouverze, a co to się stało?
V: Przy przeprowadzce do nowego domku, mówiono, że zamieszkam w słonecznej Italii, obiecywano mi ciągłe lato, wygrzewanie futra na trawce w ogrodzie, a tymczasem to jakaś pomyłka. Bo kto to widział, żebym ja Vancouver musiał zakładać kubraczek? Nawet spokojnie nie mogę się przespacerować, gdyż z każdej strony zaspy śniegu, do tego wszystko mi przemokło...

U: Vancouverze, nie martw się, ja też nie jestem specjalnie za suchy, a biały puch trochę poprószył mój pyszczek. Pani Zima w końcu sobie pójdzie. Pamiętaj, że nasi przodkowie znają dużo bardziej srogie zimy niż my i jakoś przeżyli...Ważne, aby nasze brzuszki się zapełniły i zostały wygłaskane przez naszych Ludzi....
V: Masz rację Ursusku, trochę mi ulżyło, dziękuję...
U: Ależ nie ma za co mój braciszku! A ten kubraczek leży na Tobie bardzo dobrze i do tego podkreśla Twoją kocioosobę...Czyżby to Mufasa Walentino, bo takiego projektu nie przypominam sobie u Ursusa Versacze?
V: To podobno jakiś inny koci designer, Kotarmani czy jakoś tak... kupiłem go na wyprzedaży... 😎
U: Trzeba było mruczeć, załatwiłbym Ci od U.Versacze coś znacznie ciekawszego i cieplejszego...Mam spore zniżki z racji kociomodelingu...
V: Eee nie trzeba, ale dziękuję. Ponoć tu, gdzie mieszkam, czyli we Włoszech, aż takiej ciężkiej zimy nie ma, choć klimat się zmienia...Gorzej sprawa się przedstawia z moimi pędzelkami...
U: A co z nimi?
V: Muszę o nie dbać i je pielęgnować, gdyż co jakiś czas opadają albo się sklejają...A sam wiesz, że to nasz radar, dzięki któremu wiemy dokładnie bez odwracania głowy,  co się dzieje w kuchni i naszych miseczkach... 
U: Vancouverze to prawda. Sam czasem narzekam na nie, ale zdradzę Ci w kociosekrecie, iż używam najnowszego środka zwanego "  żelem i balsamem do mycia pędzelków 2 w 1" ...Pradziadzio Pavarotti polecił mi go...
V: A cóż to za wynalazek i jak to działa?
U: To innowacja na kocim rynku drogeryjnym. Za pomocą chropowatego języczka, pocierasz łapkę, a potem tą samą łapką dotykasz delikatnie pędzelków, dzięki czemu z powrotem stają się wyprostowane...Z kolei balsam i zawarte w nim naturalne śliniowe składniki nadają delikatności im w dotyku...
V: Ursusku, muszę spróbować tego specyfiku, jeszcze dziś biegnę do kociodrogerii...
U: Cieszę się, konieczne daj znać, jak Ci się on podoba. Tymczasem ja też kończę, gdyż musimy jeszcze złożyć życzenia naszym Babciom, Dziadkom, Prababciom, Pradziadkom, Praprababciom i Praradziadziom itd. z okazji ich święta.
V: O tak, ja też się dołączam do życzeń...To może jakieś spotkanko w Klubie Szafa z naszymi przodkami? 
U: Myślę o tym cały czas, jak tylko uda mi się coś zoorganizować, powiadomię Cię i Klimbera natychmiast. Muszę Cię ostrzec przed Babciami, Prababciami i Praprababciami namawiającymi nas do nałożenia kółka na pazurki i porzucenia życia na kocią łapę...
V: Etam, Ursusku, ja się nie przejmuję, niech sobie mruczą zacne Kocie Damy z naszego rodu, ja tam wpuszczę jednym pędzelkiem, a wypuszczę drugim. Dużo gorsze kocie problemy bywają na tym świecie...
U: Masz rację Vancouverze, jesteś bardzo mądrą kociobistością i duma mnie rozpiera z powodu takiego brata!
V: I nawzajem Ursusku, w końcu jesteśmy Olbrzymami...To ciao.
U: Ciao.

 A swoją drogą to Pani Zima mogłaby już się skończyć....
 
Kot_Ursus
7 łapek (comments)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz