środa, 20 czerwca 2012

467. Kocia bójka Luny i Walentego

Pamiętacie mnie Drodzy Czytelnicy? Tu Walenty Rudolfinio, takie imię nadała mi Pańcia tych Niebieściuchów. Już kiedyś pojawiłem się na poprzednim blogu Ursusa i Mufasy, tyle że chyba wtedy byłem nieco młodszy i trochę szczuplejszy. Teraz prezentuję się jak prawdziwy Kocurro!!!  Dawno mnie nie było, choć mieszkam gdzieś niedaleko. Mój zaplanowany do ostatniej minuty dzień sprawia, że na nic mi nie starcza czasu. Czynna regulacja ptasiej, gryzoniowej i owadziej populacji, harówki nawet na murkach, kto to widział oraz przechadzki w tę i z powrotem to nie lada wyczyn! Niedawno przechodziłem obok okna tych dwóch Cwaniaczków, którzy zainteresowani się moją kocioosobą na tyle, że ich Pańcia się dowiedziała i również patrzyła na mnie, chichrając. No bardzo śmieszne! Przysiadłem po drugiej strony ulicy i przyglądałem się im. Hmm, we trójkę prezentowali się nawet rozkosznie :) Po chwili postanowiłem wskoczyć w zarośla, aby sprawdzić, co tam słychać w przyrodzie, po czym natrafiłem na Nią! Jakąś czarną Kotkę, o imieniu Luna. Nie wiedziałem, że mam nową sąsiadkę, to też musiałem się zapoznać i przedstawić jej twarde argumenty na temat zasad tu panujących! Stawiała opór, więc zacząłem ją gonić.  I zaczęło się. Akurat Pan Telewizor transmitował mecz Polski z Czechami, kiedy pod oknem Olbrzyma i Ruska doszło do niespotykanego kociego pojedynku między mną a tą Czarnulką! Warknąłem, ona również, machnąłem łapką, ona również, a kiedy odgłosy naszej rozmowy usłyszała ta Pańcia i jej Koty, wszyscy poderwali się do okna! Luna pokazała mi brzuch i z nastroszonym ogonem uciekła do swojego domku. Skakała po płocie z taką prędkością, że z pewnością mogłaby liczyć na złoty medal w płotkarstwie podczas olimpiady :) Ta Pańcia się pogubiła, bo nie wiedziała, co oglądać, czy naszą bójkę, którą miała w planie rozdzielić, czy mecz w telewizji. Po chwili wróciła na kanapę, ale Ursus i Mufasa biegali od jednego okna do drugiego, wyskakując do ogródka i wskakując z powrotem w poszukiwaniu mnie! Ja zaś postawnowiłem iść do mojego domu, gdziekolwiek on się znajduje, wszak przez tych Ludzi nie został jeszcze zidentyfikowany i trochę odsapnąć. 


Tu Luna: Niech się ten Rudy tak nie panoszy, Niebieściuchy co prawda też przemądrzałe, szczególnie Rusek, ale wolę ich towarzystwo. Powarczymy, posyczymy, poprychamy i żyje się dalej! 


8 komentarzy:

  1. a to ten co to na mysz albo gołębia polował , a ty to widziałaś, rzeczywiście długo o nim nie pisałaś, tzn że go nie widziałaś? a on na pewno mieszka gdzieś obok? może to jakiś wędrowniczek?
    A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. musi mieszkać gdzieś obok, jakoś tydzień temu widziałam go, szedł sobie chodnikiem, a potem wskoczył w zarośla, ale nie zdążyłam zrobić mu zdjęcia. Podejrzewam, że to on upolował mysz, bo Luny jeszcze wtedy nie było. Tyle że ona to też taka morderczyni, że ho ho, raz widzieliśmy, co wyczyniała z myszą przez okno. A kiedyś na naszym trawniku leżały jakieś ptasie pióra, a to na pewno nie robota moich kotów, bo od strony wejściowej obaj nie wychodzą. Dzieje się, że ho ho heheheheheh ;)))

      Usuń
    2. hahhaah czyli kot-łobuziak taki, teraz pewnie będzie się zaczynał w Twoje koty, ale ma marne szanse, bo Twoich sa dwa plus Luna jakby co...hahhaha ale będzie rozróba hahahahha
      A

      Usuń
    3. Hahaha, rzeczywiście jeden rudy nie da rady trójce kotow, a w ogóle to się często mówię na nich, czyli na moje koty i Lunę trójca św, hihihihihihihihi :)))) Bo często są we troje razem :)

      Usuń
    4. hahahha no nie wiem czy taka święta ta trójca, zwłaszcza Luna
      A

      Usuń
    5. hahahaha, masz rację, to niech będzie trójca hihihi, Luńcia to bardziej taki diabełek;)))

      Usuń
  2. pan Walenty chuligani mocno! kto to słyszał na gościnnych występach awantury wszczynać??

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha, Walenty chyba piłką się nie interesuje, woli się rządzić, a nawet nie wiem, czy to chłopak hahahahaha

    OdpowiedzUsuń