sobota, 25 października 2014

685. Bo Mufasa stał się Ursusem...

Codzienne nocne spanko przy głowie Pańci to już Mufasia tradycja! W zależności od jej humoru i tego, czy sobie zasłużyliśmy, czy nie specjalnie dla nas rozpuszcza włosy, innym razem związuje je w koński ogon. Albo w coś innego. Hmm. Moja kocioosoba nie nadąża za trendami włosowymi, gdyż pielęgnacja futra siedzi mi w i na głowie oraz oczywiście na pędzelkach. Podpatrzyłem któregoś razu nocne praktyki Ruska, jak niewinnie owijał się wokół głowy naszej Właścielki i zanurzał łapy w jej włosach. Widząc jak tworzy jej tzw. czupurka, zapragnałęm zrobić tak samo! Problem w tym, że trudno byłoby, abyśmy obaj mogli osaczyć Pańcię, z uwagi na ograniczone miejsce na jej poduszcze. 
I tu pojawia się ścisłe tajna sprawa, gdyż z niewyjaśnionych przyczyn potrafię wyprosić, czy wyeksmitować Niebieściucha, aby zająć dogodną miejscówkę, którą wcześniej zajmował.  Nie wiem, jak mi się to udaje, ale on ustępuje i idzie do Bambosza. A potem dzieją się rzeczy dziwne. Nasza Właścicielka budzi się rano i czując moje łapy na jej szyi i we włosach, hmm, nie może uwierzyć swoim oczom i zastanawia się, skąd ja się tu wziąłem i jak udało mi się pozbyć Ruska. Na pytanie: 
-A jak to się stało, że zasnęłam z Mufasą, a obudziłam z Ursusem, Pańcio odpowiedział:
"Bo Mufasa stał się Ursusem"...
I zaczęli się naśmiechiwać, zastanawiając się, czy jest nas dwóch, a moźe jeden...hmm

:-)

Koński ogon? Serio? Nie dość, że ta ludziowata przeszkodziła mi w jedzeniu trawy, to wydziwia jakieś dziwadla z włosami i raczy je nazywać po końsku! Skandal! 
:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz