środa, 8 stycznia 2020

1067. Mufasa wstydliwy 

  W nowy 2020 rok wszedłem pełną, futrzastą kocioosobą, a mrucząc dokładniej: wypełnioną po brzegi miską😊 Najedzone brzusio, to lepsze myślenie, pozytywne nastawienie i siła, która mnie Ursusa przecież nie może nigdy opuścić. Wydawałoby się, że z moim gabarytem zwojuję świat, a uściślając ureguluję kwestię władzy w domku, to jednak nic bardziej błędnego. W moim wieku powinienem już dawno temu przyjąć do wiadomości, że król jest tylko jeden, a jest nim Mufasa! I co trudno mi przyznać, radzi sobie na tronie bardzo dobrze. Ale doskwiera mu coś, czego nie można określić pozytywnie. Wadzi mu kraj przodków jego pochodzenia, a każde przykre wiadomości stamtąd, skupione głównie na kłamstwie historycznym i nie tylko, poniżaniu i ośmieszaniu innych, nie pomruczę, ale powodują, że Niebieściuchowi wstyd. Z pewnego siebie, twardo stąpającego kocura staje się zamknięty. Wycofuje się i ukrywa wtedy pod kocykami lub kołderkami. W obliczu tego, o czym opowiada nam ostatnio Pan Telewizor, aż pędzelki na uszkach jeżą się od samego słuchania. Choć zwykle obaj rywalizujemy o wszystko, dziś potowarzyszę Mufasie. Niech się tak nie przejmuje, kraj pochodzenia to zupełnie co innego, niż to kim się czujemy. Mruczymy po polsku i obaj urodziliśmy się w polskich hodowlach, więc? 




-MM: Dzięki Olbrzymie! Dobry z Ciebie kumpel, kociompromitacja z moim krajem pochodzenia, ale to nie moja wina. Jak już sprawy przycichną znowu mały pojedynek? 
-No pewnie. Zanudzilibyśmy się tym wzajemnym wazelinowaniem. 😆

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz