czwartek, 17 lipca 2008

103. Niegrzeczny Mufasa

Nie pisałem, ponieważ ostatnimi czasy nasi Państwo zajęli komputery i nawet moje miauczenie nie pomogło, tak prosiłem. W końcu Pani sobie o mnie przypomniała i dzięki temu jestem znowu już w blogowym świecie. Do tego mój Współmieszkaniec Mufasa pozwala sobie na wiele. Cieszę się, że Pan Antypolityk i Fuczka czekają na moje notatki, na moje przygody, przemyślenia, smutki i radości. Pozdrawiam Was serdecznie!A dziś opowiem Wam, jak zachowuje się Mufasa. Pamiętacie, jak pisałem o polowaniu na Panią Kosową? Kilka dni potem Niebieściuch bez żadnego wyrzutu sumienia, upolował kolejnego ptaka. Był jeszcze większy, niż kos i do tego wielkością dorównywał gołębiowi. Jak się później okazało to był gołąb i to pocztowy!!! Państwo, kiedy zauważyli przeze okno Ruska biegnącego z żyjącym ptakiem w pyszczku, a jednocześnie wyrywającym się i piszczącym, wybiegli na zewnątrz, celem złapania Mufiego i uratowania ptaka. Pan Sąsiad mieszkający po mojej przekątnej- właściciel Cwaniaka- tego głupiego psa, co szczeka na mnie, wskazał szybko ręką ze swojego balkonu, dokąd pobiegł Rusek. Państwo się rozdzielili, a ja obserwowałem całe zdarzenie na poduszeczce na parapecie w domku. Pani nawoływała Niebieściucha, a Pan z drugiej strony. Nagle Mufasa puścił gołębia i przybiegł do Pani, tarzając się na ziemi i odsłaniając brzuchol, czym dawał znak naszej Właścicielce, że czas na pieszczoty. Pani pogłaskała Go, ale to był podstęp w Jej wykonaniu i wtedy podczas dotykania Mufasy, szybko chwyciła Go w ramiona, po czym prędko udała się do domku. Po wstawieniu Mufiego do pokoju, wyszła jeszcze raz do naszego Pana, który już oglądał gołębia. Ptak mógł chodzić i prawdopodobnie jego życiu nic nie groziło. Mój niebieski Towarzysz nie uszkodził go, jak Państwo wcześniej podejrzewali. Jedyne co było nie tak, to prawe skrzydełko. Gołąb nie mógł wbić się w górę i bał się naszych Ludzi, kiedy wzięli go w ręce. Jestem wstrząśnięty zachowaniem Ruska, ale Ja pewnie też bym lubił łowić skrzydlate i latające łupy...Mufasa chyba chciał postąpić humanitarnie- tzn. tak, aby wilk był syty i owca cała. Tak, aby i On popolował sobie, a gołąb mimo to żył dalej...Tylko że ptak ucierpiał bardziej i wcale się naszym Opiekunom nie podobało postępowanie Niebieściucha. Wywnioskowali, że to gołąb pocztowy, ponieważ na jednej z nóżek dostrzegli numer i chyba identyfikator fruwającego stworzenia. Nie chcieli go tak zostawić bezbronnego i z pewnością cierpiącego, dlatego też Pani przyniosła kartonik, a Pan zapakował gołębia do jego środka. Przez chwilę pudełko stało na stole, a ptak się trząsł ze strachu. Zaciekawił mnie ten nowy gość, ale Pani odsunęła mnie i Mufasę, po czym zawieźli go do weterynarza. Tam inna Pani powiedziała, że zajmą się gołębiem i powiadomią kogo trzeba, ponieważ ptak do kogoś należy....Mam nadzieję, że z nim już wszystko w porządku, choć niesmak pozostał....😉

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz