wtorek, 29 lipca 2008

108. Akcja "ćma, komar i mucha"

Się działo- pomruczę Wam. Wczoraj niepostrzeżenie do pokoju wleciały kolejno: trzepiocąca skrzydełkami ćma, po niej duży komar, a właściwie chyba komarzyca, a kolejkę zamknęła duża, brzęcząca mucha. W tym czasie spałem sobie smacznie na kocyku w koszyku, a Mufaska podchrapywał na ulubionej kapce w foteliku. Kiedy usłyszeliśmy trzech "gości", zerwaliśmy się na równe łapki i czym prędzej postanowiliśmy zająć się i poznać "bliżej";-) dorodne, owadzie towarzystwo. Rozdzieliliśmy się, Rusek pobiegł za ćmą, a ja za muchą. Komar schował się skubaniec jeden, ale w efekcie potem i tak dałem sobie z nim radę. Muszę przyznać, że mój koci współmieszkaniec wykazał się refleksem i złapanie tej soczystej "ciemki", hihi było tylko krótką chwilą...Ja na początku wczołgałem się pod stolik, żeby muszyska nie spłoszyć, kiedy te siedziało sobie na kanapie. Pani i Pan nawet nie drgnęli- obserwowali nas i wiecie co? Obgadywali nas... Kiedy się dyskretnie wyczołgałem, jak nie machnę łapką, jak nie uderzę energicznie muchę i już ją upolowałem...Oj, działo się. Podczas gdy Mufasa delektował się ćmą, ja wcinałem czarne, skrzydlate brzęczące owadzisko. Pozostał jeszcze ten komar- schował się do lampy i tutaj mogliśmy liczyć tylko na Pani pomoc. Nasza Właścicielka szturchnęła delikatnie lampę i olbrzymi komar wyleciał. Rzuciłem się za nim, jak głupi, jednak on ukrył się ponownie. Pani wtedy strąciła go gazetą na podłogę, a wtem podbiegłem i rozprawiłem się z nim do końca. Hmm, Niebieściuch mi ustąpił, bo ile On będzie jeść? Ja jestem większy i potrzebuję więcej;-) Hmm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz