niedziela, 27 lipca 2008

107. Przychodzi Mufasa do weterynarza...

Przez te całe zamieszanie z moimi pchłami i polowankiem Mufasy na ptaki,  zapomniałem Wam pomruczeć, że Niebieściuch jakiś miesiąc temu odwiedził weterynarza. Nic mu się nie stało- jedynie musiał zostać zaszczepiony i zbadany pod kątem ogólnym. Naśmiewałem się z Ruska, ponieważ bojąca z Niego kreatura i kiedy ma zostać włożony do transporterka, a potem samochodziku, od razu jęczy i marudzi. Mało powiedziane, Mufi wydobywa z siebie żalosne jęki, jakby Go ktoś maltretował. A Ja tam się nie boję żadnych budek do przewożenia kotów, ani ludzkich aut. No może na początku, kiedy nie wiem, dokąd Państwo mnie niosą. Potem przystosowuję się i odprężam na tylnym siedzeniu pojazdu czterokołowego. 
   A wracając do wizyty u weterynarza to podsłuchałem, że Mufasa został zaszczepiony i zważony. Wyobrażacie sobie, że Rusek przez cały rok przybrał na wadze tylko 1gram? Moja Pani dziwiła się, jak to możliwe, ponieważ spodziewała się, że będzie trochę więcej. Ja tyle to tyję po drzemce, a On przez całe 12 miesięcy? Hmm, Mufasisko ważył ok. 4,242 kg. Co to za waga? Ja chyba jako kociak ważyłem więcej luzakRusek nie należy do obżartuchów (no i dobrze), przez co moi Państwo często żartują, że Mufi "chodzi" na gaz albo powietrze... Według lekarza wagę ma prawidłową. Ciekawe co to będzie, jak Ja pojawię się w gabinecie weterynaryjnym? Hmm...  
   Oprócz ważenia i szczepienia pani weterynarz zajrzała Niebieściuchowi do uszysków i oczu. Powiedziała naszemu Państwu, że Mufasa pięknie wygląda i jest zdrowy. Bardzo się cieszę, bo to jednak mój koci Towarzysz i jak miałbym się z Nim bawić i ganiać, jeśli nie jest zdrowy i dobrze wygląda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz