piątek, 20 marca 2009

189. Kocie sanatorium

   Tu Ursusik! Dziękuję Wam drodzy Czytelnicy za troskę i wierszyki dla mnie. Na razie łapka mnie trochę pobolewa i wciąż przebywam w kocim sanatorium, gdzie pod zielonym okiem, a właściwie dwoma kuruję się i powolutku, (mam nadzieję), sobie zdrowieję. Dziś w ramach rozrywki i rehabilitacji postanowiłem wskoczyć na stół, skąd przeszedłem do Pani Kuchenki, aby z patelni wykraść i skonsumować resztki olejku i smażonych ziemniaczków. Już, na temat mojej małej kradzieży, pochwaliłem się mojemu Koledze Ziutkowi i zdradzę Wam, że Pani w ogóle mnie nie ściągała stamtąd i nie złościła, że buszuję po garnkach. Przeciwnie ucieszyła się, że moje kudłate ciało wykonało skok na jedzonko, bo widok mnie leżącego w koszyku albo foteliku bardzo ją rozczula. Jak i mojego Pana naturalnie. Nasi Ludzie obserwują mnie, ale nie wykluczyli wizyty u weterynarza, a więc ludzkiego lekarza, który pomaga zwierzętom. Póki co ja się leczę w kocim sanatorium, a przed chwilą odbyły się minizapasy w naszym wykonaniu.


  
 Leżę sobie w koszyku i myślę, co by tu ukraść z kuchni...

 
Jeśli myślicie, że nie ma przy mnie kociego ordynatora Mufasy to się mylicie drodzy Czytelnicy...
 
Wystarczy zajrzeć do tunelu i spojrzeć na te znajome, kudłate łapki!

 
A czym głębiej w tunel, tym bardziej wyłoni się znajomy Ruskowy pyszczek!

2 komentarze:

  1. kotki są przecudne i widać, że bardzo kochane :)
    pozdrowienia dla Mufasy i Ursusa od Helenki /ur.10.10.2013/

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, to prawda, a do tego prowadzą wesołe życie i dają nam sporo radości :)

    OdpowiedzUsuń