wtorek, 5 maja 2009

206. Jesteśmy w Los Mufasos!


    Chcieliśmy Wam Drodzy Czytelnicy zakomunikować, iż szczęśliwie i bez najmniejszego problemu dolecieliśmy do Los Mufasos. Kilkoro z Was Koci Przyjaciele spotkaliśmy na pokładzie samolotu, a to czy podjadaliśmy rybki i ptasie wyroby z kabiny kocich stewardess i stewardów, pozostanie naszą małą tajemnicą i Ludzcy Czytelnicy nie muszą wszystkiego wiedzieć.
   Po przylocie na tę małą wysepkę położną na Archipelagu Mruczących Kotów, od razu rzuciła mi się w oczy jej surowość krajobrazu. Za chwilę rozejrzę się bardziej, co w trawie piszczy, a tymczasem zajrzę do kociej restauracji i coś przekąszę. Skuszę się na reklamowane żuczki w sosie mrówkowym, których zapach chodzi za mną od wejścia do hotelu. Hotel z kolei jest mniejszy od tego w Kotonolulu, gdyż niewielki obszar Los Mufasos nie pozwala na budowanie zbyt obszernych budynków. To też nie mogłem liczyć na pokój jednokocurowy, a dwukocurowy, który dzielę z Mufasą. Niebieściuch wymądrza się przez cały czas, pogania mnie, jeśli chodzi o sprzątanie po sobie w kociej łazience i do tego rządzi się na całego. Ja i tak go nie słucham, bo mam ważniejsze sprawy na głowie i moich kudłatych pędzelkach. Niebawem moje urodziny i to się liczy najbardziej. Postanowiłem również czas spędzić na sportowo i zachęcić Was do biegania, jak na zdjęciu poniżej. W końcu harować tu nie będę!


 Mufasa z kolei poluje na tzw. zajączka, który w przedziwny sposób ucieka, a złapanie go graniczy z cudem. Mało tego- nie da się go schwytać i skosztować...Co to za zajączek w takim razie? Hmm

 
Kot_Ursus
11 łapek (comments)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz