piątek, 9 października 2009

260. Ursusikowa niedyspozycja


  Pomimo danej obietnicy nie pojawiłem się w Klubie Szafa, czy Szafa-Club, a to za sprawą mojej niedyspozycji. Otóż, niespodziewanie rozchorowałem się i zamiast zapoznawać się z kociobistościami w naszym kocim, tajnym miejscu, ja przeleżałem cały dzień w koszyku lub fotelu. Tym razem nie harowałem, apetyt mnie opuścił, a moje żółte oczka patrzyły smutnym wzrokiem. Początkowo nikt nic nie wiedział, ale kiedy nie pojawiłem się w kuchni w celach podprowadzenia jedzonka z Mufasiej miski, Pani zaczęła coś podejrzewać. Ja nigdy nie przepuszczę okazji, aby czegoś nie skubnąć bądź posmakować, nawet jak moje brzucho pełne, zawsze znajdzie się miejsce na coś dodatkowego. Kiedy Rusek w wolnym tempie degustował kurczaczka z puszki dla kotów, ja słysząc odgłosy kociego mlaskania, wydobywające się z Jego pyszczka, jednocześnie żałowałem, że nie opędzluję Mu miski, kiedy od niej odejdzie, a z drugiej strony jedzenie wydawało mi się, czymś mniej istotnym. Bolało mnie brzucho, a cały wcześniejszy posiłek wymiotowałem. I to kilkakrotnie. Wszyscy domownicy, łącznie z Mufasą, stanęli na wysokości  zadania i doglądali mojej kocioosoby, a także dbali o mnie i się martwili. Kiedy poszedłem do kuwetki, Pani sprawdziła, czy nie mam biegunki, na szczęście nie miałem. Kiedy ze smutnymi oczkami leżałem na foteliku, nagle podszedł do mnie Niebieściuch, pytając mnie, czy może położyć się koło mnie. 

Tym razem nie kłóciłem się z Nim o miejsce na tronie, bo mi do śmiechu nie było. My, nigdy nie siadamy razem w jednym foteliku, jedynie w sytuacjach wyjątkowych...Rusek doskonale wyczuł, że źle się czuję, po czym Jego małe łapki zatonęły w gąszczu mojego kudłatego futra. Skłamałbym, gdybym pomruczał, że te niekonwecjonalne praktyki nie koiły mojego bólu. Mufasicho to bardzo profesjonalny koci terapueta. Każdy w domku to potwierdzi. Ludzie rozważali wizytę u weterynarza, gdyby mi nie przeszło na drugi dzień. Zajrzeli do internetu na taki pomocny portal o nazwievetopedia i poczytali o wymiotach u kotów. Pani bardzo cierpliwie czyściła po moim nieładnym zachowaniu podłogę, a potem żartując sobie do mnie mówiła, że Ja Ursusicho Obżartucho powinienem jeść wolniej i dokładnie rozgryzać jedzenie, a nie tak w całości je połykać. Nie zdradzę Wam drodzy Czytelnicy, na jakiej podstawie Pani wyciągnęła takie wnioski;-).Tamtego dnia, pomimo że noc już uśpiła Ludzi do snu, około 3 godz. nad ranem niestety kolejny raz wymiotowałem, co natychmiast postawiło na nogi moją Panią i Mufasę. Pan spał i nic nie słyszał. Serce się kroiło naszej Właścielce, kiedy widziała mój brak apetytu, smutne oczka i osowiałe zachowanie. Ale wtedy w nocy w końcu pozbyłem sie męczącej przyczyny mojej niedyspozycji. Sporej wielkości kula włosowa, zwana pilobezoarem, która zalegała prawdopodobnie w moim przewodzie pokarmowym, utrudniając mi funkcjonowanie, nareszcie została ze mnie wyrzucona i od razu poczułem się lepiej. W kilka godzin później, kiedy Pani wstała z łóżeczka, natychmiast pobiegłem do niej, żądając zapełnienia miski. Obtarłem się o jej łydki, zrobiłem tzw. ósemki, a do tego wydobywałem z siebie tzw. dźwięki traktorowe. Radość domowników nie miała końca. Bo zdrowy kot to szczęśliwy kot! Podobnie rzecz się ma z Ludźmi!
   No i w końcu mogę jutro odwiedzić nasz tajny Klub Szafa czy Szafa-Club.Wcześniej muszę wyczyścić futerko i uzupełnić braki pożywienia w organizmie przez niedyspozycję.

Kot_Ursus
23 łapek (comments)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz