wtorek, 31 grudnia 2013

606. Ostatni wpis

Oczywiście w tym roku! Pańcia wstawiła niejakiego murzynka do piekarnika, którego zapach rozchodzi się po domku. Popiecze się jeszcze kilkanaście minut, tak więc ja Ursusso w tym czasie jeszcze coś napiszę. Fajerwerki bardzo nas denerwują, zarówno mnie, jak i Mufasę, to też wyczekujemy, kiedy skończy się już te hałasowanie. Ze względu na moje Olbrzymowe gabaryty nie mogę schować się do tunelu, ale i tak bym tam nie przesiadywał, bo to baza i schron Niebieściucha.

Kapcie Pańci dziś mnie nie interesują, ale i tak pozwoliła mi je szarpać, sama zaś chodzi w jesienno-wiosennych butach na rzep. Ich nie wolno mi gryźć, o czym dobrze wiem. A zaraz Nowy Rok 2014, a w nim wszyscy będziemy starsi o kolejny rok, tyle że najpierw Pańcia za kilka dni, potem Rusek w lutym, a dopiero później ja w maju i Pańcio jesienią. Natomiast ostatni będzie nasz blog! Mufasa wkroczy w wiek kota seniora, czego w ogóle po nim nie widać, ja też do młodzika co prawda już nie należę, ale wszyscy w domku jakoś tak mamy, że wyglądamy młodziej, niż wskazuje nasz wiek 
metrykalny. Ludzie chyba małpują po nas albo my po nich.Tymczasem zajmę fotel, po czym około północy ukryję się w bezpiecznym miejscu.

poniedziałek, 30 grudnia 2013

605. "Spsiały" Ursusso

   Moi Ludzie śmieją się, że spsiałem. Kociompromitacja! Nie dość, że wczoraj wyszedłem z nimi na psiej smyczy i szelkach na spacerek, który skończył się szybciej ze względu na pierwsze fajerwerki, to potem pod wieczór postanowiłem pogryźć kapcie mojej Pańci! Do tego kopałem je tylnymi łapkami, rozbawiając moimi wybrykami moich Właścicieli. Co ja sobie myślałem? Jedno było pewne- nie mogłem się powstrzymać, bo tak mi się podobało te przygryzanie, że całkiem zapomniałem, kim jestem. Kotem, czy psem. Pańcia pozwoliła mi na kapciowe sprawki, może dlatego, że uznała, że kapcie należy jak najszybciej wymienić, z uwagi na ich zużyty stan. A potem, kiedy gryziołki obuwia domowego mi się znudziły, postanowiłem łapą zrzucić jedną z bombek z Pani Choinki. Po czym pograłem bombką w hokeja, ale towarzyszył mi Pańcio, aby czuwać, gdyby niechcący się rozbiła, choć to raczej niemożliwe, bo wykonana jest dość z kiepskiego materiału.

Z kiepskiego materiału? Wypraszam sobie!!!!

:)

sobota, 28 grudnia 2013

604.Kotlet Mufasy i jeszcze jeden

 Tu Mufasa: A czego ja mam Ci zazdrościć Olbrzymie? Mruczą, że pamięć ludzka jest dobra, ale krótka i oczywiście gdyby nie Pańci telefon, to nigdy by sobie nie przypomniała, że zdarzyły się nam jeszcze inne Kotlety. Poza "amerykańskim" utłukł się zbliżony do rosyjskiego, czyli prawdopodobnie z myślą o mnie, a drugi no cóż- bardzo przypomina Amerykę Południową! Jakość zdjęć nie za dobra, ale nie o to chodzi. Ludziowate się śmieją z tych przypadków, a my cieszymy, bo żeby móc stworzyć kotlet UrsUSA i dla mnie, to nie lada wyzwanie ;) Ciekawe dla kogo jest dedykowany ten południowoamerykański? 






A tak w ogóle to jesteśmy z Panią Justyną!

czwartek, 26 grudnia 2013

603. Kotlet (Urs)USA :)



   Ale przypadek, wręcz nie do wiary! Któregoś dnia Pańci utłukł się kotlet w zbliżonym kształcie do kraju moich Przodków! Wylądował na talerzu Pańcia, a nasza podstępna Właścicielka spoglądała, czy Pańcio się domyślił i od którego stanu rozpoczął konsumowanie. Hmm, gdybym mógł dorwać go w całości! Ludzie nazwali go Kotletem USA, ale że trzy ostatnie litery łączą się z moim Olbrzymowym imieniem, tak więc zmienili na na Kotlet UrsUSA:) , ale co istotne: z trochę innym ustawieniem liter pisanych i drukowanych! Niebieściuch może mi pozazdrościć, hmm
Blog w dziwny sposób pokolorował te zdjęcie, bo w naszym komputerze wygląda normalnie. Ale to nic.

:)

sobota, 21 grudnia 2013

602. Strażniczka


Nie tak dawno Pańcia wspominała, że usługuje nam- czyli jej Szefom- każdego dnia, ale zapomniała przyznać się, że stała się Strażniczką naszych misek! Kto to widział. Zawsze po tym, jak przygotuje nam jedzenie, staje za za nami i obserwuje nas podczas kociej konsumpcji. Wszystko po to, żeby pilnować porządku, na wypadek gdybym postanowił podprowadzić Niebieściuchowi zawartość jego miski, a zdarzało się! Nic na to nie poradzę, to silniejsze ode mnie :) Ludziowata postanowiła najwidoczniej wspomóc Mufasę, bo nie mowy o jakimkolwiek zwędzeniu, ani zakombinowaniu dodatkowego pożywienia, gdyż Ona wszystko widzi!  Ale pozytywne jest to, że mogę pędzlować Ruskowy koci talerzyk dopiero wtedy, kiedy sam od niego odejdzie. Tak zezwoliła Pańcia i nie zamierzam się kłócić...:)

środa, 18 grudnia 2013

601. Prezenty z pierwszego tłuczenia ;)

W tym roku zrobiło się u nas szóstkowo, gdyż: Ja Olbrzymo skończyłem w maju 6 lat, a nasz blog w listopadzie, a także właśnie dobiliśmy do 600-go postu. Poza tym Pańcia z okazji moich urodzin nazwała mnie kotem na szóstkę z plusem! Z tej niecodziennej okazji postanowiliśmy podarować naszym Ludziom niebanalne prezenty. Nie zdradzimy, kto dokładnie zajął się regulacją populacji ptasiej, niech to pozostanie naszą tajemnicą. Dodam, że to świeży drób bez żadnych konserwantów i z pierwszego tłuczenia luzak  Samo zdrowie! A co oni zrobili? Chodzą słuchy, że przy pomocy reklamówki i Pana Śmietnika pozbyli się niespodzianki! Skandal! 

niedziela, 15 grudnia 2013

600. Posłanko

W lipcu Pańcia oszacowała, że nasza karma skończy się w grudniu i nie pomyliła się. Co prawda jeszcze coś zostało, ale już zawczasu zamówiła dla nas kolejne 10 kg. Tym razem dostała gratis posłanko, tyle że bardziej dla Mufasy, bo nie przewidziano moich Ursusikowych gabarytów. Hmm. No, ale nie będę narzekał, niech Niebieściuch się cieszy :)






czwartek, 12 grudnia 2013

599. Szefowie

   Któregoś razu nasza Pańcia naśmiechiwała się z inną Pańcią z naszych kocioosób i co gorsza naszej pracy, zwaną harówką! Skandal na cały świat! Mówiła jej, że oto jej Szefowie w swoim biurze, ten na białym miśku to CEO, a ten obok, czyli ja to jego asystent. To nawet na tytuł Vice-president sobie nie zasłużyłem? Hmm. Na pytanie drugiej Pańci, czym nasi Ludzie zajmują się w tej firmie, odpowiadała, że ona ogólnie usługiwaniem nam (masaże, pieszczochy, czesanie, łapicure) i oczywiście podawaniem posiłków. Nie omieszkała wspomnieć też o harówkach ;) Pańcio zaś objął sekcję sportową, stając się poniekąd naszym trenerem i w przerwach pomiędzy pracą, trenujemy z nim kociofutbol, koci hokej, bieganie, rzucanie piłeczką, czy sznurkiem. Oczywiście do jego obowiązków należy codzienne mizianie się z nami w brodę, najlepiej kiedy pokryta jest kilkudniowym zarostem. Pańcia nie spełnia wymagań odnośnie szorstkiej brody, więc Pańcio został 
wybrany jednogłośnie. Za to wygrała na włosy, w które możemy zanurzać łapki, "lepić z nich ciasto" oraz im pomrukiwać. A kiedy ta druga Pani zapytała naszą, czy można teraz umówić się na spotkanie lub połączyć się telefonicznie z jej ( naszej Pańci) Szefami, tudzież Bossami, w odpowiedzi usłyszała, że to niemożliwe. A to dlaczego? Bo cały czas intensywnie pracujemy i jesteśmy bardzo zajęci! I tak codziennie, niezmiennie i wyczerpująco, roztargnięci...

 Mufasa: Olbrzymie, nie ma mnie teraz dla nikogo, no może dla białego miśka, z którym mam niecierpiące zwłoki sprawy...;) A Ty wypatruj, czy ludziowate się zachowują, jak należy.
Ktoś idzie Niebieściuchu! Udawaj zapracowanego!

środa, 11 grudnia 2013

598. Koszyk

    Idą święta, ludziowate niebawem zakupią Panią Choinkę, którą znowu przyozdobią światełkami, ozdobami i bombkami. Na te ostatnie szczególnie czekają moje Olbrzymowe łapy. Można będzie na nie czasem zapolować, a że się nie tłuką, to nasi Właściciele pozwalają nam nimi grać. Tymczasem Pańcia przypomniała sobie o koszyku, ale zanim go czymś zapełni, postanowiłem go sobie przywłaszczyć. Nie udało się, bo jakaś Futrzasta kocioosoba zajęła mi miejsce. Hmm 


Hmm, kto to widział Niebieściuch zajął sobie miescówkę i ani myślał ustąpić. 

Nagle kogoś usłyszał. Hmm, to byłem ja Ursusso!

Postanowiłem przerwać zabawę w niebieski kabelek, aby natychmiast sprawdzić, czy czasem Mufasa nie przywłaszczył sobie koszyka! 



poniedziałek, 9 grudnia 2013

597. A gdyby tak...

 A gdyby tak podprowadzić Pańci śniadanko? Wtedy 24-godzinny dług żywnościowy, który Ludzie są mi winni, szybciej by się spłacił. Hmm. Ale jeśli zostałaby bez posiłku, to nie miałaby sił na napełnianie moich misek i co gorsza nie mogłaby liczyć na tzw. puszkowe pieniądze, bo jak zarabiać, kiedy jest się głodnym? Z Pańciem to samo. No nic, chociaż jej kubek wyczyszczę...:)


niedziela, 8 grudnia 2013

596. Kartonowy Ursusso



Niedawno prezententowałem się jako "malutki kotek, którego prawie nie widać"- a dziś jako kartonowy kocurro. My kotowate tak mamy, że dopasujemy się do każdego pudełka i jak trzeba, to i się pomniejszymy optycznie. hehe 



środa, 4 grudnia 2013

595. 24-godzinny dług żywnościowy ;)


Żarłoczkiewiczowanie i obżartuchowanie to cel mojego Ursusikowego życia. Można pomruczeć, że moim kocim mottem, którym kieruję się w życiu jest: "jem, więc jestem". luzak Gdy nie odstępuję kroku od miski, oznacza to, że jestem zdrowy i szczęśliwy. Zdarzają się jednak czasem sytuacje, kiedy z przyczyn ode mnie niezależnych, jak choroba, odmawiam pożywienia. Bywa też i tak, że Ludzie świadomie- z polecenia weterynarza- nie napełniają mojej miski, nawet wtedy kiedy się dopominam, nawołując przy Pani Lodówce. Takie zdarzenie miało miejsce wtedy, kiedy musiałem iść na zabieg wyrwania zęba. Mój zabieg i niedawne zatrucie spowodowało, że ludziowate mają u mnie 24-godziny dług żywnościowy, (18 godzin za zabieg w lecznicy, kiedy musiałem być na czczo przed i po oraz 6 godzin z uwagi na moją niedyspozycję przez zatrucie). Oznacza to, że teraz muszą na każde moje żądanie natychmiast kierować się do Pani Lodówki, w celu napełnienia miski lub dzielić się ze mną różnej maści smakołykami, które sami konsumują, (ser, szyneczka i inne). Ich dług wobec mnie jest niemożliwy do spłaty, ale przynajmniej nie pogłębi się do kolejnych godzin ;) Nie mogę sobie pozwolić na jakiekolwiek luki w pędzlowaniu misek, a gdyby moi Ludzie nie posłuchali się wtedy weterynarza, mieliby tylko 6-godzinny dług, tymczasem jest jak jest....



poniedziałek, 2 grudnia 2013

594. 6 lat

Znowu całkiem zapomnieliśmy, ale prawie 2 tygodnie temu (19 listopada) minęło 6 lat, od kiedy ja Ursusso-Olbrzymo oraz Mufasa Rusek z pomocą Pańci ;) zaczęliśmy pisać tego bloga. Może nie tego dokładnie, bo zaczynaliśmy na onecie, ale wiadomo, o co chodzi. O nas i treść, a więc te wszystkie niewiarygodne;) kocie opowieści. Zleciało, nie ma co. Blog jest ode mnie starszy o jakieś pół roku i opisuje po części prawie całe moje Olbrzymowe życie. Może dlatego tak trudno byłoby nam go zakończyć. Pańcia z sentymentu go dalej trzyma i o dziwo w ogóle nie znudziło jej się publikowanie naszych postów;). Choć często nie pamiętamy już, o czym pisaliśmy na początku i czasem robimy sobie przerwy, to mimo wszystko wciąż chcemy tu wracać. Bo i rozrywka i oderwanie od rzeczywistości- tak jakoś dziwnie Pańcia ten blog określa.
Pozdrawiamy tych wszystkich Ludzi, którzy kiedykolwiek "przewinęli się" przez te miejsce i mogli pośmiać razem z nami...