sobota, 12 kwietnia 2008

72. Ursus oszukany!

Chyba zostałem wczoraj wrobiony i to przez moich Państwa. Już Wam mruczę , o co chodzi. Uradowany cudowną wiadomością urodzenia się moich przybranych siostrzeńców, nie zwróciłem uwagi, że moi Opiekunowie coś knują. A Pani to już najbardziej. Zapytała Pana, czy ten ma czas, ponieważ mogliby pojechać do weterynarza po coś dla mnie. Mufasa podsłuchał tę rozmowę i przekazał mi, żebym nastawił się na najgorsze. Państwo zniknęli za drzwiami, wsiedli do samochodu i tyle ich słyszeliśmy. Kiedy wrócili, mieli ze sobą żwirek, dwa opakowania karmy, kilka puszeczek, mniam mniam oraz witaminki, które dostali w prezencie od sprzedawcy w sklepie. Widząc te kocie rzeczy, kazałem Mufasie puknąć się w łepek i oskarżyłem go o kłamstwo.Niebieściuch oddalił się i mruknął, że jeszcze się przekonam.Dałem sobie na luz i rozpocząłem obwąchiwanie zakupów. Pani po jakimś czasie wyciągnęła z torebki coś małego, zamkniętego w papierku. Jakaś witaminka? Jak się później okazało wcale nią nie była. Moje uszy nasłuchiwały, w końcu szelest papierka mnie intrygował. Potem sprytna Pani wyciągnęła kawałeczek karkóweczki własnej roboty, (przepadam za kuchnią domową, hihi) i podała mi malutką ilość, tak na spróbowanie. Nie zastanawiając się zbytnio, w ciągu kilku sekund wchłonąłem mięsko jak odkurzacz. Nie wiedziałem jednak, że coś tam w środku było i że to podstęp ze strony mojej Pani. Zgubiła mnie moja żarłoczna natura, bowiem wraz z karkóweczką skonskumowałem tabletkę na odrobaczanie! Zanim się zorientowałem było już za późno. Tabletka siedziała już sobie w moim brzuszku i za chwilę miała rozpocząć swoją "pracę". Tak naprawdę to nie domyśliłem się od razu, że połknąłem to świństwo, dopiero mój Pan, tuląc mnie do siebie oznajmił, że moje obżarstwo to czasem również zaleta. Hmm, musiałem jeszcze zwrócić honory Niebieściuchowi, ponieważ miał Chudzielec rację....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz